logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Eugene Peter Koshenina i O. Robert DeGrandis SSJ
Droga Krzyżowa
Wydawnictwo Mateusza


Wydawca: Wydawnictwo Mateusza
rok wydania: 2010
ISBN: 978-83-924003-0-1
format: 145x205
stron: 200
oprawa: miękka


 

Kup tą książkę

 

Szymon pomaga Jezusowi


Centurion Kasjusz czuje się znużony tym wrzeszczącym motłochem o plugawych wargach, wysyła więc jeźdźców przeciw najgorszym z awanturników. Ci uciekają jak szczury we wszystkich kierunkach, koziołkując jeden przez drugiego w pośpiesznej ucieczce przed ostrymi lancami. Jednak koniec zbłąkanej lancy uderza Jezusa w żołądek. Łapiąc oddech, upada na twarz, a krzyż po raz trzeci ciężko przygniata Jego głowę i plecy. Jest tak ciężko ranny, że nawet się nie porusza, jest też wyczerpany bólem w płucach i brakiem snu. Nie może oddychać. Pochód zatrzymuje się, a Kasjusz zastanawia się, jak może ewentualnie dostarczyć Jezusa na szczyt w takim stanie. Wie, że nie ma sposobu, aby Jezus mógł iść tak dalej, że ktoś musi Mu pomóc nieść Jego krzyż. Nie ma innego sposobu.

Wcześniejsi "przyjaciele" to teraz znienawidzone przeszkody – w ucieczce na złamanie karku, odpychają ich zatem i depczą po nich z gniewem, jak gdyby celowo blokowali im drogę ucieczki.

Na widok muskularnego, powożącego mężczyzny, Kasjusz wpada na pomysł. Woła na niego, żeby podszedł. Mężczyzna bez zwłoki spełnia rozkaz. Kasjusz pyta o jego imię, a on odpowiada - Szymon z Cyreny. Wskazując na Jezusa, Kasjusz nakazuje mu: Spójrz tam, na tego człowieka dźwigającego krzyż; jesteś silny, weź Jego krzyż i pomóż Mu go dźwigać! Ale Szymon wymawia się, mówiąc, że jego osioł jest niespokojny. Czy jego chłopcy są w stanie sami pokierować osłem? Czy można im powierzyć samodzielny powrót do domu wozem?

Kasjusz krzyczy na Szymona władczo i niecierpliwie – Zrób, jak mówię i to szybko, bo zrobisz to tak czy inaczej, ale przy okazji oberwiesz! Słysząc to, Cyrenejczyk szybko zmienia plany, wiedząc, że znajdzie się w poważnym niebezpieczeństwie, nie postępując zgodnie z nakazem i to bez zwłoki! Surowo nakazuje swoim chłopcom – Jedźcie do domu, prosto do domu, rozumiecie. Natychmiast do domu! Rufus i jego młodszy brat od razu spełniają polecenie i odjeżdżają trochę niespokojnie, od czasu do czasu zerkając wstecz. Martwią się o swojego ojca.

Szymon, który jest poganinem, odwraca się i idzie w kierunku Jezusa. Jezus podnosi się z wolna na kolana, a następnie "wstaje". Ale jest tak zgięty z bólu i wyczerpania, że zdaje się umierać. Jego oczy są niemal zamknięte, jego oddech zmęczony i głośny. Jakimś jednak sposobem znajduje siłę, aby odwrócić się do Swojej matki i zawołać: Matko! Ten krzyk jest jak pierwsze z dwóch zakończeń książki, ponieważ ten wzruszający okrzyk będzie też ostatnim okrzykiem, jaki wyda Zbawiciel przed śmiercią. Brzmi jak bolesny, przerażony płacz małego dziecka do swojej matki, kiedy zgubi się lub skaleczy. W tych dwóch bolesnych okrzykach do Swojej Matki ujawniają się wszystkie męki, jakie kiedykolwiek wycierpiał nasz Pan.

Jezus jest teraz naprawdę jak małe dziecko. Jest jak mały, zmęczony chłopiec, boleśnie pragnący miłości, wołający do Swojej matki o pocieszenie. Jest jak malec, który, zgubiwszy Swoją matkę, nagle dostrzega ją i wydaje desperacki okrzyk, w którym łączą się strach, ból i nadzieja. Jezus widzi, co Go czeka i lęka się. Boi się przybicia do krzyża. Lęka się bólu Swojego zmęczonego ciała zwisającego z belki krzyża. Lęka się straszliwego bólu Swojej matki, która na własne oczy oglądać będzie Jego haniebną śmierć w męczarniach... Jezus modli się w milczeniu: Ojcze, pomóż jej, pomóż mojej biednej Matce... Lęka się jej cichego szlochu!

Chociaż Jezus obawia się bólu Swojej matki, to widzi również w najmniejszych szczegółach jeszcze większe cierpienie, które zagraża Jemu Samemu. Lęka się coraz bardziej fizycznych udręk, które mają nadejść. Tych, z których zdaje sobie sprawę i tych nieprzewidywalnych. Te nieznane zwiększają lęk. Jezus wyobraża Sobie, jak trudno mu będzie na krzyżu trzymać prosto głowę, kiedy ostre ciernie będą wbijać się z tyłu w Jego kark. Rozmyśla z wielkim smutkiem... Ciernie, którymi został ukoronowany, są tak niszczycielską, nieprzewidywalną torturą. Jako Żyd, podległy rzymskiemu prawu, Jezus nawet nie słyszał o czymś takim, to nigdy nie było częścią ukrzyżowania! Jest to teraz największe cierpienie! Klejnot Jego stworzenia, człowiek, wynalazł nową torturę, specjalnie dla Niego.

Jezus obawia się również coraz większych trudności z oddychaniem. Boi się umierania, którego wyobrażeniami i zwidami był już dręczony w ogrodzie przed pojmaniem.


 



Pełna wersja katolik.pl