logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Eugene Peter Koshenina i O. Robert DeGrandis SSJ
Droga Krzyżowa
Wydawnictwo Mateusza


Wydawca: Wydawnictwo Mateusza
rok wydania: 2010
ISBN: 978-83-924003-0-1
format: 145x205
stron: 200
oprawa: miękka


 

Kup tą książkę

 

Właśnie zapadł zmrok

Jezus często nauczał w świątyni i na ulicach oraz objaśniał prawdziwe znaczenie Pisma kapłanom i osobom świeckim, lecz prawdziwe owoce Jego trudów wydawały się tak nieliczne i rozproszone. Jednak jego słowa naprawdę trafiały do niektórych uszu. Zdawały się najpierw dosięgać serc biednych, ubogich i chorych, także kilku żon znaczących polityków i wojskowych, w miarę jak zdumiewały się nad Jego słowami o sprawiedliwości i miłości dla wszystkich. Niektóre bogate Rzymianki, w tajemnicy nawet przed swoimi mężami, przekazywały pieniądze Jezusowi.

Jezus pogrąża się teraz w smutku, gdyż zaczyna widzieć i odczuwać cierpienia, jakie ze względu na Niego zniesie Jego matka, uczniowie i przyjaciele. Jednak teraz odczuwa jeszcze głębiej skrajne odrzucenie przez ludzi. W swoim człowieczeństwie przypatruje się także Swojej przeszłości. Czy uczynił cokolwiek złego? Czy uczynił wszystko, czego oczekiwał od niego Jego Ojciec? Czy było coś, co jeszcze mógłby uczynić, aby zbawić człowieka? Tej właśnie nocy Jezus ustanowił Eucharystię, największy z sakramentów. Nauczył również uczniów dogłębnego, pełnego znaczenia Dekalogu, Dziesięciu Przykazań. Powiedział im, że trzy pierwsze i najważniejsze przykazania odnoszą się bezpośrednio do Boga, czwarte odnosi się zarówno do Boga, jak i człowieka, ponieważ nasi rodzice mają być traktowani w większości spraw jak Bóg, a pozostałych sześć przykazań służy bezpośrednio rodzajowi ludzkiemu.

Jezus prowadzi apostołów, z których obecni są wszyscy z wyjątkiem Judasza, w stronę Góry Oliwnej. Właśnie zapadł zmrok. Księżyc jest prawie w pełni, ale jak na razie daje niewiele światła. Mistrz poprosił uczniów, aby modlili się za Niego tam, gdzie robili to zazwyczaj. Idzie przodem ze swoimi uczniami do Ogrodu Oliwnego. Prosi ich, aby pozostali i modlili się. Zabiera Piotra, Jakuba i Jana z sobą, idąc dalej. Jan pyta Jezusa: Jak Ty, który zawsze nas pocieszasz, możesz być tak niepocieszony? Jezus odpowiada: Moja dusza jest smutna aż do śmierci! Ponieważ widział już zwidy w formie chmur, przypominających straszliwe bestie na ciemnym niebie. Jezus przykazuje im, aby czuwali, ponieważ zbliża się czas, w którym zostanie zdradzony. Błaga ich: Zostańcie tu i czuwajcie ze mną. Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie. Albowiem duch jest ochoczy, ale ciało słabe!.

Kiedy ich zostawił, uczniowie ponarzekali, jak nieprzyjemny jest wieczór, szybko nazbierali drewna i zrobili ognisko - aby chronić się przed zimną, wilgotną nocą. Jezus poszedł niedaleko, do płytkiej groty, dobrze ukrytej w zboczu, aby modlić się do Swego Ojca, jak to często czynił. Przygasił Swoją boskość, pragnąc w pełni cierpieć jako człowiek, bez pocieszenia Swego Oj ca i Ducha. Jezus chciałby podejść bliżej do miejsca, w którym modlił się zazwyczaj, lecz jest w najgłębszej udręce i nie może uczynić następnego kroku. Jego serce jest ciężkie, nogi jak z ołowiu. Spływa zimnym potem, gdy spogląda w dół, w stronę Jerozolimy.

Chociaż jest zimno, słychać hałas pospolitych nocnych owadów. W pobliskim gnieździe słychać skowronka, a z oddali pohukiwania sowy. Poniżej w jasnym świetle księżyca wyraźnie widać migoczące światełka Jerozolimy. Ale Jezus odwraca się plecami do miasta i pada na ziemię, modląc się. Po chwili wstaje, znajduje dużą skałę, klęka i instynktownie podnosi Swoje ramiona pionowo w górę, w Swoim zwykłym sposobie modlitwy, zginając ręce w łokciach. Modli się głęboką, żarliwą modlitwą do Swojego Ojca. Modli się, aby człowiek mógł być zbawiony od grzechu, od słabości, od braku miłości.

Szatan, oskarżyciel, nie traci czasu i zaczyna dręczyć Jezusa, wyliczając wszystkie grzechy, jakie On - Jezus miał popełnić. Twierdzi między innymi, że Jezus marnotrawił pieniądze, nie uzdrawiał każdego, kto do Niego przychodził i nauczał bezużytecznych rzeczy. Zgnębiony tymi oskarżeniami, myśli o strasznym cierpieniu, które będzie znosić Jego matka i o całej sytuacji. Spogląda w górę i prosi rozpaczliwie: Ojcze Mój, jeśli to możliwe, oddal ode mnie ten kielich goryczy. Ojcze, dla Ciebie wszystko jest możliwe. Jezus wzdycha: Jednak nie moja, lecz Twoja wola niech się stanie.


 



Pełna wersja katolik.pl