logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Jean-Charles Nault
Demon południa. Acedia - podstępna choroba duszy
Wyd Marianow


Utrzymana w prostym i bezpośrednim stylu książka oddaje do dyspozycji szerokiego odbiorcy owoce długich badań nad acedią. Autorem kierowała doskonała intuicja, że acedia dotyczy nie tylko zakonników, ale zagraża ludziom wszystkich stanów, w każdym wieku i w każdym miejscu. dotyka bowiem bezpośrednio relacji człowieka z innymi i z Bogiem oraz prowadzi wprost do podjęcia refleksji nad tym, co stanowi istotę życia..

 

Wydawca: Promic
Rok wydania: 2017
ISBN: 978-83-7502-637-5
Format: 136 x 205
Stron: 224
Rodzaj okładki:Miękka

 
Kup tą książkę  
  
 

 
Pięć lekarstw na acedię
 
Pora przejść do środków przeciwko acedii, które okazują się zresztą zadziwiająco proste. Także i wśród owych lekarstw można wyróżnić pięć. Najpierw je wymienię, a potem, kolejno omawiając, spróbuję znaleźć do każdego z nich krótki tekst: albo zaczerpnięty z pism Ewagriusza, albo należący do apoftegmatów.
 
Oto pięć rzeczonych lekarstw: łzy; modlitwa i praca; metoda sporu z myślami lub przeciwność; medytacja nad śmiercią lub ćwiczenie śmierci; i wreszcie wytrwałość.
 
Łzy
 
Zacznę od łez. Dla Ewagriusza - i dla całej duchowej tradycji Wschodu - mają one pierwszorzędne znaczenie: oznaczają bowiem uznanie, że potrzebujemy zbawienia oraz pomocy w jego osiągnięciu; uznanie, że nie osiągniemy go o własnych siłach. Małe dziecko płacze, gdy jest zniechęcone, gdy potrzebuje pomocy, gdy odczuwa brak miłości. Ale całkiem tak samo jest z dorosłymi, którzy w pewnej mierze pozostają dziećmi. Płakać to znaczy pokazać, że potrzebuje się zbawienia. A pamiętacie przecież, że greckie słowo akedia oznacza dosłownie brak troski, w tym także brak troski o swoje zbawienie. Łzy są zatem lekiem na acedię, ponieważ są fizyczną, zewnętrzną manifestacją tego, że potrzebujemy zbawienia. Czytamy o tym w pierwszym apoftegmacie pochodzącym z dzieła Alphabetikon [38], przypisywanego św. Antoniemu. Antoni mówi: Chcę się zbawić, ale mi myśli nie pozwalają [39]. W rzeczywistości, gdy mówi, że chce się zbawić, w pewien sposób już pokonał demona acedii!
 
Łzy jednak mają też drugie znaczenie: są bowiem niczym woda, która pada na twardą skałę i w miarę upływu czasu przenika ją na wylot. Są jak woda, która spływa na skorupę naszego kamiennego serca, aby stało się sercem z ciała. Woda łez stopniowo przemienia nasze serce, sprawiając, że ostatecznie staje się ono uległe wobec Pana. Powstaje wyżłobienie czy też spękanie, aby miłosierdzie mogło rzucić się w tę szczelinę, w tę ranę, tak jak miłosierdzie Boże zagłębiło się w ranę miłości Chrystusa na krzyżu [40].
 
Oto fragment traktatu Ewagriusza Opraktyce [ascetycznej]:
 
Kiedy wpadniemy w sidła demona acedii, wśród łez rozdzielmy swą duszę na dwie części: pocieszającą i pocieszaną, zasiewając w nas samych dobrą nadzieję i śpiewając te słowa św. Dawida: Czemu jesteś zgnębiona, moja duszo, i czemu trwożysz się we mnie? Ufaj Bogu, bo jeszcze Go będę wysławiać: zbawienie mego oblicza i mojego Boga (Ps 42(41), 6) [41].
 
A oto inny jego tekst, pochodzący z Napomnienia dla dziewicy: Ciężki do zniesienia jest smutek i trudna do odparcia acedia, lecz łzy wylane przed Panem są mocniejsze od nich [42].
 
Modlitwa i praca
 
Zacznę od ponownego sięgnięcia do apoftegmatu św. Antoniego, o którym już mówiłem. Polecam piękny artykuł Rémiego Braguea zamieszczony w jednym z tomów Revue Thomiste z 1985 roku, który niestety przeszedł niemal niezauważony: L image et l acédie (Obraz i acedia) [43]. Jest to analiza owego pierwszego apoftegmatu.
 
Święty abba Antoni, kiedy mieszkał na pustyni, popadł raz w zniechęcenie i wielką ciemność wewnętrzną. I powiedział do Boga: Panie, chcę się zbawić, ale mi myśli nie pozwalają: co mam robić w tym utrapieniu? Jak się zbawić? I chwilę potem, wyszedłszy na zewnątrz, zobaczył Antoni kogoś podobnego do siebie, kto siedział i pracował, potem wstawał od pracy i modlił się, a potem znowu siadał i plótł linę, i znów wstawał do modlitwy. A był to anioł Pański, wysłany po to, by go pouczyć i umocnić. I usłyszał Antoni głos anioła: Tak rób, a będziesz zbawiony. Gdy to usłyszał, odczuł wielką radość i ufność; a robiąc tak, osiągnął zbawienie [44].
 
Po pierwsze, sprawą wielkiej wagi jest to, aby zauważyć, iż - tak jak w traktacie Practicus Ewagriusza - kończy się to wszystko radością.
 
Wiele można by powiedzieć o tym tekście. Należałoby może przeprowadzić analizę wszystkich czasowników wyrażających ruch: siedział i pracował, potem wstawał od pracy i modlił się, a potem znowu siadał i plótł linę, i znów wstawał do modlitwy. Ale tutaj chciałbym po prostu podkreślić naprzemienność modlitwy i pracy, którą odnajdujemy u św. Benedykta. Chodzi o niezwykłą równowagę, której mistrzem jest Ewagriusz.
 
Zacytujmy teraz krótki tekst samego Ewagriusza, fragment Podstaw życia monastycznego:
 
Troszcz się o pracę ręczną i to stosownie do sił we dnie i w nocy, abyś nie obciążał kogoś, ale raczej sam innych obdzielał, jak zachęca i mówi święty Apostoł Paweł (zob. 1 Tes 2, 9; Ef 4, 28). A w ten sposób zwyciężysz także demona acedii i oddalisz od siebie wszystkie pozostałe pożądliwości wzniecone przez wroga. Lenistwu bowiem towarzyszy demon acedii, a jak mówią, mieszka on w pożądliwościach [45].
 
W innym tekście Ewagriusz stwierdza jeszcze: Acedię leczy wytrwałość i czynienie wszystkiego z wielkim staraniem i bojaźnią Bożą. Wyznacz sobie miarę w każdym dziele i wcześniej nie odstępuj, póki jej nie wypełnisz [46].
 
Metoda sporu z myślami, czyli przeciwność
 
Jest to bardzo proste lekarstwo, chociaż nosi dość trudną nazwę. Greckie słowo antirrhesis oznacza przeciwność. Chodzi o to, by wobec pokusy acedii zastosować metodę, jakiej użył sam Chrystus na pustyni przeciwko szatanowi, czyli aby posłużyć się wersetem z Biblii, by zdemaskować diabła. Ewagriusz napisał dzieło poświęcone temu zagadnieniu, które nosi właśnie tytuł Antirrhetikos (O sporze z myślami). Ewagriusz podaje tam wszystkie zdania z Pisma Świętego, które można wykorzystać, aby stawić opór kusicielowi, walcząc z ośmioma głównymi wadami. Szósty rozdział tego opracowania jest zaś w całości poświęcony acedii.
 
Zasada tego zbioru jest prosta: jeśli jakaś zła myśl coś ci podpowiada, masz jej odpowiedzieć konkretnym wersetem z Pisma Świętego. Święty Benedykt w swojej Regule przyjął tę samą zasadę, formułując ją następująco: Złe myśli do serca przychodzące natychmiast o Chrystusa rozbijać i odkrywać je ojcu duchownemu [47]. Odnajdujemy tutaj tradycyjną interpretację duchową Psalmu 137: Córo Babilonu, niszczycielko, […] szczęśliwy, kto schwyci i roztrzaska o skałę twoje dzieci (Ps 137, 8-9). Babilon to miasto diabła; skałą natomiast jest Chrystus. Roztrzaskać dzieci Babilonu o skałę, to znaczy: roztrzaskać złe myśli przeciwko Chrystusowi, gdy tylko się pojawią i są jeszcze małe. W walce wspomaga nas tutaj moc Słowa Bożego.
 
Tę zasadę rozwinął już wspominany Jan Kasjan w swojej Rozmowie X. Niezależnie od tego, jaka myśl przyjdzie do głowy i zaniepokoi duszę, Kasjan zaleca powtarzanie wersetu Psalmu 70: Racz mnie wybawić, o Boże; Panie, pośpiesz mi na pomoc! (Ps 70, 2). Z tej ogólnej zasady, bardzo szeroko rozpowszechnionej wśród Ojców, późniejsza tradycja wschodnia wyprowadziła modlitwę zwaną Jezusową, która w jednej formule wywodzącej się z Biblii zawiera wszelkie możliwe prośby: w jednym wyznaniu skierowanym do Chrystusa kryje się wyznanie własnego grzesznego stanu, uznanie potrzeby zbawienia i wołanie o litość.
 
Medytacja nad śmiercią
 
Innym lekarstwem, jakie radzi nam zastosować Ewagriusz z Pontu, jest medytowanie nad śmiercią. Także i w tym przypadku św. Benedykt zaleca w swojej Regule, wśród narzędzi dobrych uczynków, aby mieć codziennie przed oczyma grozę śmierci [48]. Nie ma w tym niczego niezdrowego. Jest to po prostu element oczywistej czujności. Jak przypomina św. Benedykt, pierwszym stopniem pokory jest wszak życie w obecności Boga. Śmierć to przede wszystkim kres naszego życia, to w pewnym sensie punkt życia, ze względu na który my, mnisi, wstąpiliśmy do klasztoru, ale do tego samego kresu zmierza także każdy chrześcijanin. Ojcowie Pustyni opuszczali świat, aby szukać Boga i Go spotkać. Ewagriusz zwłaszcza im przypomina, że cierpienia obecnego czasu są niczym wobec ogromu oczekującej nas chwały (zob. Rz 8, 18). To ta właśnie myśl pomaga nam w walce z czymś, co greccy Ojcowie określali terminem philautia [49], czyli osobliwą czułością względem samego siebie, która zdaniem Ewagriusza jest korzeniem wszystkich grzechów. Myśl o śmierci umożliwia także całkowite oderwanie się od koncentracji na sobie. Wspomniałem już wyżej, że acedia ma wymiar czasowy. Tymczasem śmierć nadaje sens mijającemu czasowi, pozwala odnaleźć ukierunkowanie linearne, czyli nadać kierunek, nadać sens.

Wytrwałość
 
Wreszcie podstawowym lekarstwem na acedię jest także wytrwałość - po grecku hypomone - która nie oznacza wcale postawy biernej, lecz przeciwnie, bardzo aktywną. Jest to wezwanie, przyrost wierności. Gdy jesteś w tunelu i nie widzisz niczego, powinieneś trzymać się poręczy, inaczej nie zauważysz, jak skręcisz i zaczniesz krążyć w kółko. Poręcz to wierność codzienności, wierność regule życia. Wytrwałość czasem polega na tym, aby trwać, nic nie robiąc, a niekiedy zupełnie przeciwnie: chodzi o to, żeby robić wszystko, czego nie zamierzało się robić. Ostatecznie jednak nie ma to wielkiego znaczenia. Ważne jest, aby wytrwać...
(...)
_____________
Przypisy
 
[38]  Dosłownie: Zbioru alfabetycznego, zwanego również Gerontikon (Księga starców, czyli sentencje świętych ojców), gdzie apoftegmaty ułożono wedle imion starców, którzy je wygłaszali. [przyp. red.]
[39]  Antoni, apoftegmat nr 1, 1, tłum. Małgorzata Borkowska, w: Święty Antoni, Żywot. Pisma ascetyczne, Wydawnictwo Benedyktynów Tyniec, Kraków 2005, s. 233.
[40]  Osoby zainteresowane tematem doktryny skruchy na chrześcijańskim Wschodzie odsyłam do wspaniałej książki: Irénée Hausherr, Penthos. La doctrine de la componction dans l Orient chrétien, Pontificium Institutum Orientalium, Rome 1944.
[41]  Ewagriusz z Pontu, O praktyce [ascetycznej], 27, dz. cyt., s. 212.
[42]  Ewagriusz z Pontu, Napomnienie dla dziewicy, 39, tłum. Marek Grzelak, w: Ewagriusz z Pontu, Pisma ascetyczne, tom 1, dz. cyt., s. 304.
[43]  Rémi Brague, L image et l acédie, w: Revue Thomiste, vol. 85 (1985), s. 197-228.
[44]  Antoni, apoftegmat nr 1, 1, dz. cyt., s. 233.
[45]  Ewagriusz z Pontu, Podstawy życia monastycznego, 8, tłum. Marek Grzelak, w: Ewagriusz z Pontu, Pisma ascetyczne, tom 1, dz. cyt., s. 316.
[46]  Tenże, O ośmiu duchach zła, 14, dz. cyt., s. 60.
[47]  Reguła św. Benedykta, 4, 50, tłum. Bernard Turowicz OSB, Wydawnictwo Benedyktynów Tyniec, Kraków 2006, s. 404.
[48]  Reguła św. Benedykta, 4, 47, dz. cyt., s. 403.
[49]  Z gr. philautia - dosł. samolubstwo, nadmierna, nieopanowana miłość własna, egocentryzm, zapatrzenie w siebie, ale i zamknięcie w sobie. [przyp. red.]

 



Pełna wersja katolik.pl