logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
kard. Gianfranco Ravasi
Czym jest człowiek? Uczucia i więzy ludzkie w Biblii
Wydawnictwo Homo Dei


„Serce” to według Biblii centrum człowieka, w którym bije źródło wszelkich uczuć. Kard. Ravasi na wpół medytując, na wpół analizując naukowo teksty Pisma Świętego, zaprasza czytelnika w fascynującą podróż szlakiem emocji i więzi istniejących w ludzkim sercu: od łagodności, przez lęk i radość świętowania, aż po chorobę i cierpienie. Następnie  wychodzi ku drugiemu człowiekowi, mówiąc o przyjaźni, miłości partnerskiej, która tworzy rodzinę. Na koniec zwraca uwagę na osoby starsze, dostrzegając wartość starości, ale także niebezpieczeństwa, jakie mogą się w niej kryć.



Wydawca: Homo Dei
Rok wydania: 2011
ISBN: 978-83-62579-27-3
Format: 120x185
Stron: 144
Rodzaj okładki: Miękka
 
 


 

Łagodność i jej "znaki równości"

Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i po" kornego serca". To samookreślenie Jezusa w Ewangelii Mateusza (11, 29) pozwala nam powiązać temat serca Chrystusa z tematem łagodności, znajdującym się w centrum jednego z błogosławieństw: "Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię" (Mt 5, 5). To błogosławieństwo ma swoje korzenie w Starym Testamencie, w Ps 37, 11: "Natomiast pokorni [po hebrajsku występuje tu termin 'anawim, który oznacza przede wszystkim "ubogich"] posiądą ziemię i będą się rozkoszować pełnym pokojem". Błogosławieństwo to zostanie podjęte również przez Koran, który wprost odwołuje się do tekstu Psalmu: "I pisaliśmy już w Psalmach, po napomnieniu: "Moi słudzy sprawiedliwi odziedziczą ziemię"" (XXI, 105).

Wśród uczonych istnieją spore rozbieżności w kwestii dokładnej definicji tych "cichych" bądź "łagodnych", których trzy religie monoteistyczne sławią jako tych, którym przeznaczona jest Ziemia Obiecana, czyli królestwo Boże w jego pełni. Jedni widzą w nich ludzi unikających przemocy, uciśnionych, którzy nie uciekają się do siły, nie wybierają posiadania i autoafirmacji, tak by nie dominować nad drugimi; inni dostrzegają tu opis ludzi łagodnych, wydziedziczonych i pozbawionych swojej własności. Są też tacy, którzy mają tu na myśli pokornych i nieszkodliwych, pokładających ufność w woli Bożej, oraz inni, którzy uważają, że chodzi o wewnętrznie silnych i dlatego cierpliwych, łagodnych, wielkodusznych itd.

Niewątpliwie istnieją dwa paralelne błogosławieństwa, między innymi z racji jednego słowa hebrajskiego, z którego wywodzi się różna terminologia grecka użyta w Ewangeliach: "Błogosławieni ubodzy w duchu" i "Błogosławieni cisi". Są to dwie postawy mające wspólny korzeń i rozszerzające się w stronę Boga (błogosławieństwo ubogich) i w stronę bliźniego (błogosławieństwo cichych). W celu pogłębienia tego tematu odsyłamy do klasycznego opracowania w dwóch tomach: Jacques Dupont, Le beatitudini: Il problema letterario – La buona novella – Gli evangelisti ["Błogosławieństwa: Problem literacki - Dobra Nowina - Ewangeliści"], wznowionego w 1992 roku.

Filozof Norberto Bobbio w swojej pracy Elogio della mitezza ["Pochwała łagodności"] (1993) sławił tę cnotę jako najbardziej "niepolityczną" w pełnym znaczeniu tego słowa. To jego stanowisko można zrozumieć w kontekście prowadzenia polityki, która pomija wszelkie współczucie i opiera się na władzy, a nierzadko także na arogancji.

We wznioślejszej wizji polityki łagodność zajmowałaby natomiast ważne miejsce. Nie jest ona ani tchórzostwem, ani uległością, jak zauważa tenże filozof: "Łagodność nie odstępuje od walki z powodu słabości, strachu lub rezygnacji". Przeciwnie, chce być jakby owocnym ziarnem zasianym w glebę historii na rzecz postępu, pokoju, poszanowania godności każdej osoby. Ale chce osiągnąć ten cel, odrzucając niszczący wyścig życia, osobistą i nacjonalistyczną, etniczną i kulturową zarozumiałość i pychę, wybierając drogę oderwania się od pożądliwości dóbr oraz braku zawziętości i małostkowości.

My jednak chcielibyśmy teraz szerzej i swobodniej nakreślić obraz łagodności w jej najbardziej powszechnym rozumieniu jako braku przemocy. Odwołamy się przy tym do pewnego rodzaju poliptyku numerycznego, stanowiącego wyraz zarówno antytezy w stosunku do łagodności, jak i jej pełni.

Zacznijmy od znaku równości między liczbami 7 a 77. Taką właśnie postawę przyjmuje jeden z potomków Kaina, Lamek, który uosabia typową reakcję człowieka będącego przeciwieństwem łagodności, opowiadającego się za spiralą przemocy. Słynna jest ta jego przerażająca pieśń miecza ciągle ociekającego krwią: "Gotów jestem zabić człowieka dorosłego, jeśli on mnie zrani, i dziecko – jeśli mi zrobi siniec. Jeżeli Kain miał być pomszczony siedmiokrotnie, to Lamek siedemdziesiąt siedem razy!" (Rdz 4, 23-24). Właśnie ta przeogromna fala krwi zalewa ziemię i historię, i nigdy nie zamierza się zatrzymać. Francuski pisarz Charles Péguy (1873-1914) włożył w usta Boga następujące słowa: "Ludzie przygotowali takie okropieństwa i potworności, że nawet Ja, Bóg, byłem tym przerażony. Nie mogłem znieść myśli o tym. Musiałem stracić cierpliwość; a przecież jestem cierpliwy, bo jestem wieczny. Lecz nie mogłem się powstrzymać. To było silniejsze ode Mnie. Ja mam także oblicze oburzenia". Boży sąd jest w ostatecznym rozrachunku obroną łagodnych.

Przejdźmy do innego numeryczno-symbolicznego znaku równości między 1 a 1. Kryje się on za tak zwanym prawem odwetu. Czytamy bowiem w Księdze Wyjścia: "życie za życie, oko za oko, ząb za ząb, rękę za rękę, nogę za nogę, oparzenie za oparzenie, ranę za ranę, siniec za siniec" (21, 23-25). Brutalność tego sformułowania o podłożu semickim nie pozwala nam zobaczyć realnego postępu, jaki się tu dokonuje w porównaniu z prawem Lameka. Mamy tu bowiem kodyfikację sprawiedliwości rozdzielczej, która byłaby już wyraźnym krokiem naprzód na drodze cywilizacji. Czyż nie jest prawdą, że Żydzi, chrześcijanie i Arabowie do dziś w swoich wojnach przyjmują za normę dokonanie jeszcze okrutniejszego odwetu, a nie wyrównanie rachunków przez proporcjonalną odpowiedź?

Niewątpliwie jednak również w tej regule krew żąda krwi i właśnie dlatego Chrystus, choć tak czuły na sprawiedliwość, nie zawaha się przerwać tego łańcucha "odwetu" (tak zwanego lex talionis, od talis: jaka wina, taka kara), wprowadzając właśnie styl łagodności. Czyni to w piątej ze swoich sześciu antytez w Kazaniu na górze: "Słyszeliście, że powiedziano: "Oko za oko i ząb za ząb!". A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu: lecz jeśli cię ktoś uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz. Zmusza cię ktoś, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące" (Mt 5, 38-41). Przenosimy się zatem w świetlistą krainę łagodności, gdzie w miejsce krwawego radykalizmu Lameka i surowego realizmu prawa odwetu zostaje wprowadzona utopia miłości, projekt, który ma być cierpliwie ucieleśniany w historii.

Możemy w ten sposób przejść do kolejnego znaku równości, tym razem między 7 a 1000. Z jednej strony dokładnie wskazuje on na pełnię sprawiedliwości (liczba 7), ale zarazem wywyższa przebaczenie i miłosierdzie aż do nieskończoności, przedstawionej w liczbie 1000.

To właśnie zostało wyrażone za pomocą pokoleniowego języka semickiego (aby wskazać, że grzech nie jest nigdy kwestią wyłącznie indywidualną, ale społeczną) w pewnego rodzaju autoportrecie Boga, który egzegeta Albert Gelin określił "biblijną kartą tożsamości Boga": "Jahwe, Jahwe, Bóg miłosierny i łagodny, nieskory do gniewu, bogaty w łaskę i wierność, zachowujący swą łaskę w tysiączne pokolenia, przebaczający niegodziwość, niewierność, grzech, lecz nie pozostawiający go bez ukarania, ale zsyłający kary za niegodziwość ojców na synów i wnuków aż do trzeciego i czwartego pokolenia" (Wj 34, 6-7).

Z tą deklaracją należałoby zestawić inną, również włożoną w usta Boga, potwierdzającą fundamentalny wybór Pana: "Czyż tak bardzo miałoby mi zależeć na śmierci występnego – wyrocznia Pana Boga – a nie raczej na tym, by się nawrócił i żył? […] Ja nie mam żadnego upodobania w śmierci – wyrocznia Pana Boga. Zatem nawróćcie się, a żyć będziecie" (Ez 18, 23.32).
 
Nasza sekwencja numeryczna może w ten sposób przejść do jeszcze jednego znaku równości – między 7 a 70×7. Taka jest formuła przebaczenia i miłości chrześcijańskiej, którą Jezus nakreśla w odpowiedzi na wzór numeryczny podsunięty przez apostoła Piotra: "Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat zawini względem mnie? Czy aż siedem razy?". Jezus odpowiada mu: "Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt razy po siedem" [2] (Mt 18, 21-22).

Jak widać, jest to aluzja stanowiąca kontrast dla prawa odwetu, od którego wyszliśmy, to znaczy dla znaku równości między 7 a 77. Tutaj zostaje ono zradykalizowane i doprowadzone - poprzez odwołanie do symboliki liczby 7 - do absolutnie pozytywnej pełni. Celem do osiągnięcia jest więc dojście do Boga, który zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych i sprawia, że Jego słońce świeci nad wszystkimi (por. Mt 5, 45-46). Obecne wezwanie przekracza już granice między przyjacielem a nieprzyjacielem i zmienia się w polecenie, które pada w tymże Kazaniu na górze: "Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują" (Mt 5, 44).

Jezusowe przesłanie wyjdzie nawet poza granice własnego "ja". Choć uznaje On wartość nakazu prawa: "Miłuj bliźniego swego jak siebie samego" (Kpł 19, 18), to jednak będzie podkreślał i przekraczał to porównanie: "Miłujcie się wzajemnie, jak Ja was umiłowałem" (por. J 13, 34). To znaczy miłością nieskończoną, jaką jest miłość Boża, zdolną nawet wyrzec się samego siebie: "Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich" (J 15, 13).

Chcielibyśmy w tym miejscu zakończyć utworem argentyńskiego pisarza Jorge L. Borgesa (1899-1986), który wychodzi od słynnego opowiadania o Ablu i Kainie, przemieniając je w apolog o winie, wyrzutach sumienia i przebaczeniu.

Abel i Kain spotykają się po śmierci Kaina w wieczności Boga.
 

Szli przez pustynię i z daleka się rozpoznali, ponieważ obaj byli bardzo wysocy. Milczeli jak zmęczeni ludzie, kiedy dzień chyli się ku wieczorowi. Na niebie pojawiła się gwiazda, która nie otrzymała jeszcze nazwy. W świetle płomieni Kain zauważył na czole Abla znak kamienia i upuściwszy chleb, który już miał włożyć do ust, poprosił o przebaczenie swojej zbrodni. Abel jednak powiedział: "To ty mnie zabiłeś czy ja zabiłem ciebie? Już nie pamiętam. Bądźmy tu razem jak dawniej". Wtedy Kain odpowiedział: "Teraz wiem, że mi naprawdę przebaczyłeś, ponieważ zapomnieć znaczy przebaczyć".


Dopiero dzięki przebaczeniu wszystko zaczyna się od początku i jest nowe.


Przypisy:

[2] Biblia Tysiąclecia podaje taki przekład jako możliwy, choć sama tłumaczy: "siedemdziesiąt siedem razy".


 



Pełna wersja katolik.pl