logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
o. Remigiusz Recław SJ
Czy wiesz, jaką duszą jesteś?
Szum z Nieba


O rodzajach dusz. Nie każdy człowiek jest taki sam. To niby oczywiste, jednak w życiu duchowym mało kto bierze to pod uwagę. Ponieważ każdy z nas jest inny – nie wszystko służy wszystkim. Co więcej, zmienia się to również z biegiem lat i z doświadczeniem życiowym.

Ostatnio rozmawiałem ze znajomym o tym, jak Bóg przychodzi do nas na różne sposoby. Pytaliśmy siebie: „a miałeś tak kiedyś...?”, „a w taki sposób wtedy Jezus przyszedł do ciebie na modlitwie...?”. Podczas tej wymiany zdań zrozumiałem, jak bardzo się zmieniłem. Uświadomiłem sobie, że mam dziś doświadczenia Boga, o jakich jeszcze dwa lata temu mówiłem, że to niemożliwe albo że to tylko w książkach tak piszą. Biję się w pierś, bo teraz muszę przyznać, że niektóre z takich doświadczeń w mojej opinii uchodziły za „nawiedzone” i traktowałem je dosyć lekceważąco. Bóg jednak upomniał się o mnie, dając konkretne okazje do modlitwy i rozmów, abym otworzył się na to, na co byłem zamknięty. Widzę w ten sposób, jak bardzo sam zmieniam się duchowo. Duch Święty pracuje nade mną, aby móc się mną coraz bardziej posługiwać. Napisałem o tym, abyśmy zobaczyli, że mówiąc o duszy człowieka, obserwujemy pewną zmienność. Codzienny ignacjański rachunek sumienia, rekolekcje, spowiedzi – to wszystko rozwija nas duchowo i pozwala pracować nad naszymi słabościami.

 

Dusze gruboskórne i subtelne

 

Potocznie dusza gruboskórna to taka, która wydaje się niewrażliwa, a wiele spraw wewnętrznych interpretuje łopatologicznie. W praktyce jednak ten brak wrażliwości może świadczyć o duszy analitycznej, a myślenie łopatologiczne – o prostocie serca. Dusza gruboskórna to taka, która w „sicie” swojego sumienia ma bardzo duże dziury. Taka dusza idzie po roku do spowiedzi i rozbrajająco mówi: „Przecież nie mam grzechów”. Co oznacza, że wielu z nich w ogóle nie zauważa lub nie nazywa, bo nie uznaje ich za grzech. Dusza subtelna natomiast ma tendencję odwrotną. Dzieli włos na czworo, a potem znowu na czworo, i znowu. I tak bez końca. Idzie do Jezusa po pomoc, a po chwili jest jeszcze bardziej udręczona. Sama się zamęcza i męczy innych, zadając im ciągłe pytania.

 

Mix w jednej duszy

 

Często mamy jednak sytuację, że dusza w jakimś wymiarze jest gruboskórna, a w jakimś subtelna. Gruboskórność występuje zazwyczaj w sprawach obyczajowych, finansowych oraz w kwestiach dotyczących przebaczenia – a subtelność w kwestiach prawnych. Może być tak, że człowiek pokłócony z kimś ze wspólnoty idzie na Eucharystię i wcale mu to nie przeszkadza (gruboskórność), a zobaczy brudną podłogę w kościele i oburza się, że ktoś nie ma szacunku dla Eucharystii. Ile razy spotykam kogoś, kto ma pretensje, że coś nie tak było w przebiegu spotkania modlitewnego (wyłapywanie subtelności), a sam jest pokłócony z większością wspólnoty (gruboskórność).

 

I co z tym mixem zrobić?

 

Do czego nam jest potrzebna ta wiedza o subtelnościach i gruboskórności? Mając taką wiedzę o sobie, możemy się rozwijać. Większość ludzi duchowych dobiera sobie bowiem spowiednika „po tej samej linii”. Czyli gruboskórny lgnie do gruboskórnego, a subtelny do subtelnego. W efekcie gruboskórny się „pogrubia”, a subtelny – wysubtelnia. To bardzo częsty błąd. Tymczasem powinniśmy szukać spowiednika, który nas będzie prowadził w kierunku odwrotnym, bo celem jest równowaga duszy. Jeśli jesteś duszą subtelną – poszukaj spowiednika, który w danej dziedzinie będzie cię „pogrubiał”. A jeśli w innej dziedzinie jesteś duszą gruboskórną, to szukaj spowiednika, który będzie cię wysubtelniał. Proste? Mogłoby być proste, ale nie jest. Ponieważ dusze subtelne uważają pogrubianie za coś złego. A dusze gruboskórne usubtelnianie traktują jak dziwactwo. Stąd też bardzo często szukamy utwierdzenia się w naszej drodze, a nie kogoś, kto będzie nas korygował. A w życiu duchowym trzeba szukać równowagi – złotego środka.

 

Naszą duszę można przyrównać do drzewa. Często drzewo nie rośnie w górę, ale na boki, ponieważ przechyla się w jedną lub drugą stronę. Ten przechył to nasza tendencja ku gruboskórności lub subtelności.

 

Aby drzewo rosło prosto, trzeba je naciągać w przeciwnym kierunku. To jest bolesne, ale tego właśnie potrzebuje dusza, aby rosnąć właściwie.

 

Remigiusz Recław SJ
Szum z Nieba nr 144/2017

 
 



Pełna wersja katolik.pl