logo
Środa, 24 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bony, Horacji, Jerzego, Fidelisa, Grzegorza – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Clive Staples Lewis
Cztery miłości
Wydawnictwo Media Rodzina


Wydawca: Media Rodzina
Rok wydania: 2010
ISBN: 978-83-7278-401-8
Format: 12,5x19,5
Stron: 174
Rodzaj okładki: miękka
 
Kup tą książkę

 

Rodzic chrzestny


Jednak takie upadki nie zniszczą małżeństwa dwojga przyzwoitych, rozsądnych ludzi. One mogą jedynie zagrozić – być może z rujnującym skutkiem – tym osobom, które z miłości erotycznej uczyniły sobie bóstwo, które sądziły, że miłość jest jak bóg potężna i prawdomówna. Spodziewały się, że zwykłe uczucie wystarczy im za wszystko, i to na zawsze. Kiedy dochodzi do rozczarowania, winę zrzucają na miłość, a jeszcze częściej na partnera. Jednak w rzeczywistości miłość erotyczna, złożywszy gigantyczne obietnice i przekazawszy kochankom przebłysk tego, do czego jest zdolna, "zrobiła swoje". Miłość niczym rodzic chrzestny wypowiada słowa ślubowania, którego to my musimy dotrzymać.

To my co dzień musimy mozolnie przekształcać nasze życie na wzór przebłysków, które odsłoniła przed nami miłość. Musimy wykonywać jej pracę nawet wtedy, kiedy miłość jest nieobecna. Wiedzą o tym wszyscy szczęśliwie kochający się ludzie, choć jeśli nie mają skłonności do refleksji albo daru wymowy, zdobędą się najwyżej na parę konwencjonalnych powiedzeń, takich jak "żyje się razem w doli i niedoli", "mówi się trudno i kocha się dalej", "nie można od człowieka za wiele wymagać", "potrzeba trochę zdrowego rozsądku" i tym podobne. Każdy szczęśliwie zakochany chrześcijan ma świadomość, że tej skromnej z pozoru postawy nie da się dotrzymać bez pokory, miłości bliźniego i Bożej łaski; że w pewnym sensie w takiej postawie zamyka się całe życie chrześcijańskie.

Tym samym miłość erotyczna – jak wszystkie inne miłości, choć bardziej od nich wyraźnie za sprawą swej siły, słodyczy, grozy i wzniosłości – ukazuje prawdziwą naturę. Sama z siebie nie może być tym, czym być musi, jeśli chce być sobą. Potrzebuje pomocy, a zatem kierownictwa. Bóstwo musi umrzeć lub stać się demonem, o ile nie będzie posłuszne Bogu. Byłoby dobrze, gdyby w takiej sytuacji zawsze umierało. Bywa jednak, że trzyma się życia i bezlitośnie skuwa wtedy dwójkę wzajemnych dręczycieli, całych poparzonych trucizną miłosnej nienawiści, chciwie domagających się miłości i nieubłaganie jej skąpiących, podejrzliwych, urażonych, zawsze próbujących postawić na swoim, pragnących wolności i stanowczo jej wzbraniających drugiej osobie, ludzi, których życie upływa na robieniu "scen".

Poczytaj Annę Kareninę i nie sądź, że takie rzeczy zdarzają się tylko w Rosji. Stara hiperbola kochanków, którzy mówią o "zjadaniu" się nawzajem, może się okazać przerażająco prawdziwa.


 



Pełna wersja katolik.pl