logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Marek Marczewski
Człowiek – Płeć – Mężczyzna – Ojciec (tezy do budowania teologii mężczyzny)
Cywilizacja


Stosunki homoseksualne są pozbawione niezbędnego i istotnego uporządkowania
 
Klasycznym przykładem owej deprawacji jest zachowanie mężczyzn Sodomy, którzy ważyli się na współżycie z aniołami Boga (Rdz 19, 1-12). W Piśmie Świętym zachowania homoseksualne są potępione jako „poważna deprawacja, a nawet są przedstawione jako zgubne następstwo odrzucenia Boga” [24].
 
Jeśli chodzi o kwalifikację moralną, to nie można mieć wątpliwości co do sądu moralnego o stosunkach homoseksualnych, wyrażonego w Rdz 18, 20 oraz Rdz 19, 7 i Sdz 19, 22. Zostały potępione, jako grzech sodomski (grzechy wołające o pomstę do nieba), zagrożone karą śmierci (Kpł 20, 13), wpisane w katalog ustaw przeciwnych prawu świętości ludu (Sdz 18, 22). Św. Paweł traktuje homoseksualizm jako formę nieczystości bezczeszczącej ciało ludzkie, niszczącą godność należną osobie ludzkiej, postępowanie sprzeczne z naturą właściwą płci i uniemożliwiające osiągnięcie Królestwa Bożego (Rz 1, 26-27; 1 Tm 1, 10; 1 Kor 6, 9) [25].
 
Racje, jakie Kościół przedkłada, uzasadniając swe stanowisko, są następujące: 1) ludzie są stworzeniami Boga, „powołanymi do odzwierciedlania w komplementarności płci, wewnętrznej jedności Stwórcy” (obraz Boga/sakrament) [26]; 2) Kościół posłuszny Panu „sprawuje w sakramencie małżeństwa Boży zamysł oblubieńczego i życiodajnego związku mężczyzny i kobiety [27]; 3) „Aktywność homoseksualna nie wyraża komplementarnej jedności, zdolnej do przekazywania życia, i dlatego zaprzecza powołaniu do istnienia przeżywanego w formie dawania siebie, które według Ewangelii stanowi istotę życia chrześcijańskiego” [28]; 4) człowiek, angażując się w aktywność homoseksualną, wzmacnia w sobie „nieuporządkowaną skłonność płciową, która sama przez się charakteryzuje się samozadowoleniem” [29]; 5) aktywność homoseksualna przeszkadza w realizacji siebie i szczęściu, ponieważ sprzeciwia się stwórczej mądrości Boga” [30]; Kościół, odrzucając błędne opinie na temat homoseksualizmu, „nie ogranicza, lecz raczej broni wolności i godności osoby, realistycznie i autentycznie rozumianych” [31]
 
Dobra nowina, jaką niesie Kościół homoseksualistom, to podjęcie drogi krzyża, łącząc „z ofiarą krzyża Chrystusa wszelkie cierpienia i trudności, których mogą doświadczyć z powodu swojej sytuacji” [32]. Kościół wzywa osoby homoseksualne, podobnie jak wszystkich wiernych do życia w czystości: „Jeśli zdołają zrozumieć naturę osobistego powołania Bożego w stosunku do nich, będą w stanie z większą wiarą przeżywać sakrament pokuty i przyjmować łaskę Pana, która jest w nim tak hojnie ofiarowana, by móc pełniej nawrócić się ze swojej drogi” [33].
 
MĘŻCZYZNA
 
W Katechizmie Kościoła katolickiego czytamy, że „mężczyzna i kobieta są stworzeni, to znaczy chciani przez Boga, z jednej strony w doskonałej równości jako osoby ludzkie, a z drugiej strony, w ich byciu mężczyzną i kobietą” (art. 369). O byciu mężczyzną czy kobietą stanowi tożsamość płciowa. Nie można jej uważać „jedynie za wytwór kulturowy i społeczny (...), z pominięciem osobistej tożsamości płciowej” [34]. Z kolei „zróżnicowanie i komplementarność fizyczna, mo¬ralna i duchowa są ukierunkowane na dobro małżeństwa i rozwój życia rodzinnego” [35]. Przekonanie to leży u podstaw nauki Kościoła, według której „aktywność seksualna zyskuje swoje prawdziwe znaczenie i godziwość moralną tylko w prawowitym małżeństwie” [36], a także, że istnienie człowieka przeżywane w formie dawania siebie, stanowi według Ewangelii istotę życia chrześcijańskiego (oblubieńczość) [37]. Rodzina, która wyrasta ze wspólnoty miłości i osób, opartej na przymierzu małżeńskim mężczyzny i kobiety, „posiada swój szczególny i pierwotny wymiar wspólnotowy jako zasadnicze miejsce kształtowania się międzyludzkich relacji, pierwsza i żywotna komórka społeczna: jest ona instytucją Bożą, która leży u podstaw życia osób jako pierwowzór każdego porządku społecznego” [38]
 
Mężczyzna znajduje swe dopełnienie w kobiecie
 
Tak mężczyzna, jak kobieta pozostają wzajemnie dla siebie dopełnieniem nie tylko w sensie fizycznym i psychicznym, ale również ontologicznym: „«Człowieczeństwo» może się w pełni realizować tylko dzięki dwoistości płci «męskiej» i «żeńskiej»” [39]. Dzięki płci mężczyzna doświadcza „międzyosobowej relacji jako daru”, ma zdolność „przekazywania życia i tworzenia rodziny” oraz „budowania dziejów” [40]. Oczywiście, dokonać się to może – i dokonuje – tylko dzięki wzajemnej pomocy, jaką mężczyzna uzyskuje od kobiety, a ona od mężczyzny. Tak rozwija się i urzeczywistnia „koncepcja harmonijnej jedności osoby ludzkiej, oparta nie na logice egocentryzmu i autoafirmacji, lecz na logice miłości i solidarności” [41]
 
Mężczyzna znajduje swe wypełnienie w rodzinie
 
Komunia dwojga osób (communio personarum), powstała jako wynik błogosławieństwa (Rdz 1, 28; 2, 24), staje się źródłem powstania wspólnoty osób o charakterze naturalnym, jaką jest rodzina: „«Komunia» dotyczy relacji międzyosobowej pomiędzy «ja» i «ty». «Wspólnota» natomiast zdaje się ten układ przekraczać w kierunku «społeczności», w kierunku jakiegoś «my». Rodzina jako wspólnota osób jest równocześnie pierwszą ludzką «społecznością»” [42]. W ten sposób rodziny wnoszą swój wkład w „«komunię pokoleń» i przez to w sposób istotny i niezastąpiony wpływają na rozwój społeczeństwa” [43].
 
W związku z nauką o stworzeniu, szczególnie w teologii wschodniej, była rozwijana teoria o dalszym istnieniu i życiu stworzenia (creatio continua – kontynuacja stworzenia), którą wiązano z nauką o Opatrzności. W teologii zachodniej pojęcie creatio continua nie było znane. Obecnie jest przyjęte [44]
 
W tym kontekście o wiele łatwiej można przyjąć wypracowane przez Ojców Soboru Watykańskiego II wskazania dotyczące małżeńskiej płodności: Małżeństwo i miłość małżeńska z natury są ukierunkowane na płodność i wychowanie potomstwa (...). Małżonkowie wiedzą, iż są współpracownikami miłości Boga Stwórcy i jak gdyby jej interpretatorami w zakresie obowiązku przekazywania życia i wychowania, które winny być uważane za ich właściwe zadanie. Dlatego niech wypełniają swoje zadanie w poczuciu ludzkiej i chrześcijańskiej odpowiedzialności i z należnym Bogu szacunkiem, niech wspólnym zamysłem i wysiłkiem wyrabiają sobie właściwy osąd (...). Osąd taki małżonkowie winni wyrobić sobie sami, w obliczu Boga” [45].
 
 



Pełna wersja katolik.pl