logo
Wtorek, 23 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Ilony, Jerzego, Wojciecha – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Gary L. Thomas
Cenniejsza niż perły
Wydawnictwo Vocatio


Cenniejsza niż perły
Gary L. Thomas
Oficyna Wydawnicza Vocatio
Warszawa 2007
Format: 125x195 mm
Oprawa: miękka, lakierowana
Liczba stron: 320
 
Kup tą książkę

 
Część pierwsza
Przemiana twojego małżeństwa zaczyna się od ciebie
 
Rozdział I
Piękno pobożnej kobiety
 
Zrozumieć, kim jesteś w Chrystusie
 
Kiedy to zobaczyłem, roześmiałem się głośno. Stojąc w kolejce do sklepu spożywczego, patrzyłem na okładkę jakiegoś kobiecego pisma. Po prostu musiałem zapisać sobie jeden z tytułów: „Dlaczego tak wiele eleganckich, dobrych kobiet wytrzymuje z burkliwymi, okropnymi mężczyznami?” Wiesz, dlaczego się śmiałem? Nie umiałem sobie nawet wyobrazić w którymś z wiodących pism dla mężczyzn – powiedzmy „GQ” czy „Esquire” – artykułu zatytułowanego: „Dlaczego tak wielu szanowanych, porządnych mężczyzn wytrzymuje z podstępnymi, manipulującymi nimi kobietami?” To nie mogłoby się zdarzyć. Podobnie jak nigdy nie ujrzysz książek pod tytułem: Mężczyźni, którzy kochają za bardzo czy: Nienawidzące mężczyzn kobiety i mężczyźni, który je kochają. Oczywiście taki stan rzeczy ma istotne powody. Można przeprowadzić historyczne, społeczne, a nawet biblijne dowody uzasadniające tezę, że kobiety mają tendencję do większego zaangażowania w relacje i małżeństwo niż mężczyźni. Jak mówi moja dobra znajoma, dr Melody Rohde, psycholog i terapeuta zajmująca się rodziną i małżeństwem: „Kobiety naginają się ku swoim mężczyznom; tak po prostu jest”. Ta rzeczywistość ma swe korzenie w pierwszej rodzinie.
 
W trzecim rozdziale Księgi Rodzaju Bóg mówi do Ewy: „ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia” (werset 16.). Cenieni komentatorzy Biblii, Keil i Delitzsch, podają, iż język hebrajski nawiązuje w tym miejscu do „pożądania graniczącego z chorobą” . Pochodzi to od rdzenia słowotwórczego oznaczającego „gwałtowne pragnienie” czegoś. Niektórych kobiet dotyczy to bardziej niż innych. Słuchałem niedawno programu, w którym telefonująca do studia kobieta opisywała trwający ponad cztery lata romans swego męża. Postępował okrutnie, na przykład przedstawił żonie kochankę, pod nieobecność małżonki zapraszał kochankę do domu. Nawet do małżeńskiego łóżka. Ten występny związek zakończyła dopiero śmierć kochanki.
 
Czy wiesz, co mnie najbardziej zaskoczyło w tej rozmowie? Tę żonę bardziej niepokoiła perspektywa utraty tego nikczemnego mężczyzny niż próba stawienia czoła życiu bez niego! Chociaż ten człowiek zlekceważył ją tak, że bardziej się już nie da, podeptał ich małżeńską bliskość i zbrukał małżeńskie łoże, ona najbardziej się bała, że nie znajdzie go obok siebie po przebudzeniu. I naprawdę chciała dowiedzieć się czegoś więcej o jego kochance! Jak wyglądała? Jaką była osobą? Co on w niej widział? Zestawmy to z opublikowanym niedawno w „Sports Illustrated” wywiadem, w którym zawodowi sportowcy odpowiadają na pytanie, czy przyjęliby z powrotem „zbiegłą narzeczoną”, kobietę, która zostawiła ich przed ołtarzem i zawstydziła wobec rodziny i przyjaciół. Żaden z nich nie zadeklarował, że by to zrobił. Jeden nawet wypowiedział się tak dosadnie, że wstydziłbym się go tu zacytować. Skąd ta różnica? W niektórych wypadkach rzeczywiście kobiety mogą być bardziej dojrzałe duchowo i emocjonalnie, wolą więc przebaczyć – dla dobra rodziny i ze względu na przekonania. Ale kiedy indziej przyczyny bywają mniej szlachetne. Pewne kobiety nigdy nie wychodzą poza grzeszną inklinację do postrzegania swej wartości poprzez pryzmat podobania się mężczyznom, czy bycia zależnymi od ich akceptacji. Niestety niektórzy mężczyźni – jak się wydaje – są szczególnie wyczuleni na takie nastawienie. W jakiś sposób intuicyjnie odkrywają duchową potrzebę kobiety i wykorzystują ją do swych celów. Jednakże chrześcijańskie kobiety mogą zostać uwolnione od takiej psychologicznej zależności i zniszczenia dzięki dziełu dokonanemu przez Chrystusa i dzięki zwycięskiej mocy Ducha Świętego. Posłuchaj fragmentu z 1 Listu do Koryntian – w interpretacji Eugene Petersona, zamieszczonej we współczesnej parafrazie Biblii The Message: „I nie żałuj, że nie żyjesz gdzieś indziej lub z kimś innym. Twoje aktualne miejsce wyznaczył Ci sam Bóg. Żyj, bądź posłuszny, kochaj i oddawaj się wierze właśnie tam. To Bóg, a nie twój stan cywilny, określa twoje życie” (1 Kor 7, 17).
 
Czy dotarł do ciebie sens tego ostatniego wersu? To Bóg, a nie twój stan cywilny, określa twoje życie. Czy to się sprawdza w twoim przypadku? Im bardziej się sprawdza, tym lepiej pokierujesz swoim mężczyzną, ponieważ słabe kobiety zwykle tracą wpływ na męża. Popatrz na to z praktycznego punktu widzenia: czy troszczysz się o to, co myśli o tobie osoba, którą darzysz niewielkim szacunkiem? Prawdopodobnie nie. A więc czy może ona mieć na ciebie jakiś wpływ? Kiedy czyjaś opinia nie ma znaczenia, może nawet być przekazywana wyraźnie, uczciwie i konkretnie – ale ty nadal nie masz zamiaru jej wysłuchać. Podobnie, jeśli twój mąż nie szanuje cię, jeżeli grzesznie przedkładasz jego akceptację nad swoją tożsamość córki Boga, to jak możesz poprowadzić go ku dobru?
 
Powiedzmy teraz coś pozytywnego. Jeżeli ktoś, kogo darzysz szacunkiem, podziwiasz i z kim lubisz spędzać czas, dzieli się z tobą swoją troską – czy nie zastanowisz się głęboko nad jego słowami? A przynajmniej nie uznasz, że być może ma trochę racji, że musisz wziąć pod uwagę to, co mówi? Oczywiście, że tak. To wyjaśnia, dlaczego kobieta potrafiąca sprawić, że jej mąż podąży naprzód, to również kobieta imponująca mu czymś. Słyszałem wylewne opowieści pewnego mężczyzny o zdolnościach żony do prowadzenia interesów, a innego zachwycającego się inteligencją swej partnerki.
 
Trzeci rozwodził się nad duchową dojrzałością żony i jej zdolnością rozumienia Biblii. Pełen rezerwy introwertyk opowiadał z zachwytem o tym, jak jego żona umie pozyskiwać przyjaciół, a jeszcze inny opisywał z detalami ostatnie sportowe osiągnięcia swej połowicy. Może nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale mężowie lubią chwalić się żonami. Choć nieczęsto mówią o tym żonom – rzeczywiście widzą i są dumni z ich silnych punktów. O wiele ważniejsze od umiejętności zawodowych czy podbojów towarzyskich są zalety duchowe. One właśnie zapewnią ci siłę i szacunek, tak niezbędne do przeprowadzenia Bożych zmian w twoim małżeństwie. I one okażą się wielkim darem dla męża. Jak pisze św. Paweł w 1 Liście do Tymoteusza, jedną z kwalifikacji mężczyzny do podjęcia duchowej posługi jest posiadanie żony „bez zarzutu” (1 Tm 3, 11).
 
Pierwszym krokiem w kierunku wywarcia dobrego wpływu na męża jest stanie się taką kobietą – wyjątkową osobą, jaką stworzył cię Bóg, w całym twym pięknie. W staniu się taką kobietą pomoże ci właściwe zrozumienie radykalnego i wyzwalającego przesłania Jezusa dla kobiet. Chciałbym, aby w następnej części te z was, które definiują siebie na podstawie grzechu („Jestem osobą wartościową, ponieważ mężczyźni mnie lubią”), przeszły do określania siebie na podstawie swojej relacji z Panem Bogiem („Jestem ważna, ponieważ Bóg stworzył mnie na swój obraz, On mnie kocha i daje mi stale siłę do przemieniania tego świata”).
 

Kształtujące świat
 
Biblia docenia kobiety radykalnie, biorąc pod uwagę czasy, w których była spisywana. Stary Testament wyszedł poza swój krąg kulturowy, twierdząc, że kobiety tak samo jak mężczyźni są stworzone na obraz i podobieństwo Boże: „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę” (Rdz 1, 27). Od początku dowiadujemy się, że kobiety i mężczyźni razem są obrazem Boga. Mężczyźni tu nie wystarczą; ponieważ Bóg jest ponad płcią, sami mężczyźni (czy same kobiety) nie są w wystarczający sposób obrazem Boga.
 
Choć apostoł Paweł przypisuje pewne znaczenie faktowi, iż to mężczyzna został stworzony jako pierwszy, to właśnie ze względu na kolejność stwarzania, kobiety są szczytowym osiągnięciem! Wszystkie Boże stworzenia stają się coraz bardziej doskonałe, skomplikowane, aż w końcu pojawia się kobieta – a potem Bóg odpoczywa. Równie wymowny jest fakt, iż nakaz przemieniania tego świata, kształtowania go, a nawet władania nim, dany jest kobietom tak samo jak mężczyznom: „Po czym Bóg im [mężczyźnie i kobiecie] błogosławił, mówiąc do nich: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi” (Rdz 1,28).
 
Kobiety nie mają trwać biernie u boku mężczyzn i dopingować ich, podczas gdy oni będą działać. Wręcz przeciwnie, od samego początku kobiety wraz z mężami mają zgodnie z Bożym nakazem panować nad ziemią i czynić ją sobie poddaną. Są współwładczyniami. Niektórzy dawni teologowie próbowali poprawiać to rozumowanie, obwiniając Ewę za grzech pierworodny i wnioskując, iż kobiety są słabsze duchowo – ale Biblia jest dla kobiet bardziej sprawiedliwa. Choć uznaje udział Ewy w grzechu pierworodnym, głosi także jej udział w Zbawieniu. Relacja z Księgi Rodzaju nie kończy się wraz ze zjedzeniem owocu przez Ewę (i Adama). Bóg zapowiada, że mimo zwycięstwa węża, jego pełne i pewne unicestwienie przyjdzie przez kobietę. Keil i Delitzsch ujmują to tak:
 
Jeżeli więc ta obietnica (zmiażdżenia głowy węża) wypełnia się w Chrystusie, fakt, iż zwycięstwo nad wężem jest przyobiecane potomkowi kobiety, a nie mężczyzny, nabiera głębokiego znaczenia – tak jak przez kobietę działanie szatana wprowadziło na świat grzech i śmierć, tak samo również przez kobietę łaska Boża da grzesznej ludzkości tego, kto pokona grzech, śmierć i diabła .

 



Pełna wersja katolik.pl