logo
Środa, 24 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bony, Horacji, Jerzego, Fidelisa, Grzegorza – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Israel (Eugenio) Zolli
Byłem Rabinem Rzymu
Wydawnictwo Salwator


Wydawca: Salwator
Rok wydania: 2007
ISBN: 978-83-60703-24-3
Format: 145x205 mm
Stron: 288
Rodzaj okładki: miękka
cena: 29.00 zł.

Kup tą książkę

 

Co to jest „to coś”?

Dlaczego nie potrafię unicestwić samego siebie, jeżeli się sobie nie podobam? Tak czyni wielu ludzi, ja zaś wybaczam sobie po jakimś czasie, bez samounicestwienia. Usiłuję zrobić coś dobrego w dziedzinie takiej czy innej, ale nie neguję siebie; wprost przeciwnie, akceptuję i umacniam swoją pozycję. Instynkt w zwierzęciu ciągnie je w kierunku samoakceptacji i każe bronić siebie w egzystencji fizycznej; ja natomiast, obdarzony przez Boga pewną inteligencją, dążę do umocnienia siebie w sferze szczęścia moralnego i duchowego.

Przybieram dwie postawy: jedną w stosunku do owej czarnej plamy stworzonej przeze mnie, drugą wobec czarnej plamy stworzonej przez innych bądź też używam dwóch odważników i dwóch miar i dlatego jestem niesprawiedliwy, a moja niesprawiedliwość staje się kolejną czarną plamą.

To tragiczny moment w moim życiu wewnętrznym, w strukturze duszy. Oto ja, gorliwy i autentyczny chrześcijanin, po kilkudziesięciu latach przeżywania w ukryciu mego chrześcijaństwa, nie jestem chrześcijaninem, gdyż nie umiem naśladować, całując i oblewając gorącymi łzami drogie mi ślady Odkupiciela... To powinienem wyznać i to wyznaję.

Nie nienawidzę i nie przebaczam, ponieważ nie umiem tego robić. Przebaczenie, a następnie miłość są poprzedzone procesem unicestwienia. Gdybym zlikwidował w duszy czarną plamę uczynioną przez innych w mojej obecności lub na moją szkodę, tak jak mama zmywała plamę atramentu z mojego ubrania, czyli bez żadnego wzburzenia i bez jakiejkolwiek zmiany w swoim życiu wewnętrznym, uczyniłbym rzecz dobrą. Ale ja unicestwiam tego, kto plamę spowodował.

Dlaczego tak czynię? Czy jest to tylko czysty estetyzm? Czy unicestwiam coś dlatego, że jest brzydkie, czy też dlatego, że ktoś dał stabilność złu rozumianemu jako brzydota, by zaoszczędzić mi trudu analizy, zrozumienia, unicestwienia swojej miłości własnej i powrotu do miłowania tam, gdzie miłość jest rzeczą trudną?... Czy unicestwienie z mojej strony nie byłoby tylko podwójną osłoną, to znaczy: czy ratując moje poczucie piękna w świadomości dobra, oszczędziłbym sobie trudu dążenia do miłości, do uleczenia trądu? Czy stąd bierze się moja instynktowna, wrodzona i nieprzezwyciężona odraza do tej choroby, która powoduje unicestwienie i deklaruje w sposób kategoryczny „niebyt” trędowatego? Czy postępując tak, nie zabijam, choćby w sposób subiektywny i wewnętrzny, Bożego stworzenia? I co gorsza: stworzenia chorego?

Jezus uzdrawiał trędowatych i przebaczał, odpuszczając im grzechy, ponieważ miał władzę odpuszczania grzechów daną Mu przez Ojca. Ja, jak każdy człowiek, naturalnie, nie mam takiej władzy, a nawet jej nie pragnę; lecz ja, który unicestwiam, nie przebaczam! Ani nie przebaczam, ani nie pochylam się dobrotliwie nad niedostatkami innych, podczas gdy szukając ratunku, czynię wyjątek dla własnych niedoskonałości.

Czyniąc tak, wiem, że błądzę — czymże jest grzech, jeżeli nie błądzeniem?[38] — grzeszę względem ścisłego obowiązku zawartego w modlitwie Chrystusa: „I odpuść nam nasze winy”[39]. Modlę się, by Bóg mi przebaczył, tak jak ja przebaczam... ale jest to dość trudne. Jak stanę przed obliczem Boga?

Jeżeli Pan miałby mi przebaczyć w taki sam sposób, w jaki ja przebaczam, to znalazłbym się w bardzo złym położeniu. Tu dostrzegam rzeczy, które nie idą tak, jak iść powinny.

Przeciw Jezusowi ostro wystąpili Jego wrogowie, usiłując pobić Go w synagodze[40]. Czy jakikolwiek człowiek może porównać własne cierpienia z ranami i męką Jezusa? Podobne porównanie byłoby jednym z najgorszych bluźnierstw. Jednak: „Ojcze, przebacz im...”[41]. Jezus nie tylko przebacza sam od siebie, ale także Boga prosi o przebaczenie. Kto mi da siłę, by nie unicestwiać, lecz kochać tam, gdzie ani nie umiałem naśladować, ani nie umiałem kochać? Tylko łaska Pana w Jezusie Chrystusie.

 

Przypisy:

38 - Chatta’ah (termin hebrajski oznaczający grzech) wyraża pewien brak, błąd (chata’ znaczy, podobnie jak amartanein, nieosiągnięcie celu, zgubienie kierunku lub zamiaru w życiu praktycznym). Nieco później określenie to stało się pojęciem teologii moralnej zarówno w formie hebrajskiej, jak i greckiej. Jest więc rozumiane jako brak lub błąd i polega na niezachowaniu przykazania czy zakazu.

39 - Mt 6,12.

40 - Łk 4,28–30: „Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwawszy się z miejsc, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na urwisko góry, na której zbudowane było ich miasto, aby Go strącić. On jednak, przeszedłszy pośród nich, oddalił się”.

41 - Łk 23,34.


 



Pełna wersja katolik.pl