TRUDNE DLA JEZUSA
Dogmat o wcieleniu przypomina nam, że Jezus był zarówno Bogiem, jak i człowiekiem. Jego człowieczeństwo przetrwało ogromny stres, kiedy po wielekroć odrzucali Go ludzie, których przyszedł kochać. To bolało.
I rzeczywiście, w dniu aresztowania znajdujemy Jezusa tak wyczerpanego świadomością tego, co miało nadejść, że upadł On w gaju oliwnym i płakał. Był pod taką presją, że wystąpił na Niego krwawy pot.
Przeżywał bardzo to okrutne doświadczenie. Cel Jego ziemskiej wędrówki polegał na obdarzaniu ludzi łaską, ale tak wielu z nich odrzucało dobrą nowinę albo okazywało wobec niej obojętność.
Ponieważ Jezus nie był takim Zbawicielem, jakiego się ludzie spodziewali, przez większość został odrzucony, a tych niewielu, którzy Go uznawali, pochodziło z podejrzanej dzielnicy. Przez religijny establishment Jezus był odbierany jako niespokojny prorok, jako sprzeciwiający się wszystkiemu heretyk, który ignoruje pewne „święte” żydowskie praktyki. On robił swoje, często wbrew szanowanym religijnym przywódcom.
Jezus nie był typem rewolucjonisty, po którym można by się było spodziewać zmiany historii. Nie manipulował tłumami i nie zawiązywał koalicji, gromadząc tyle władzy, ile się dało. W rzeczywistości ignorował system władzy, który regulował życie starożytnego świata.
Jednak łaska była zawsze obecna w Jego życiu i posłudze, nawet w Jego relacjach z wrogami. Jezus był nie tyle bardzo zagniewany na religijny establishment, ile biadał nad jego niewiara – tak mocno, że kiedyś załamał się, zbliżając się do Jerozolimy. Patrząc z góry na miasto, rzekł: „O gdybyś i ty poznało...” (Łk 19,42).
Wybór pójścia za Jezusem nie budził szacunku ani podziwu. Pójście za Jezusem było naprawdę czymś radykalnym. To kosztowało, i mogło kosztować wszystko.
Było to tak jakby w czapce Red Sox pojawić się na stadionie Jankesów. Prowokacja.
Dlaczego jednak Jezus przeszedł przez to wszystko? Dlaczego rozmyślnie sprowadził na siebie tyle drwin i wstydu, tyle bólu i kłopotów? Dlaczego był gotów rozpocząć życie od karmienia tłumów tylko po to, by je zakończyć, będąc przeklętym, wychłostanym, odartym z ubrania i przybitym do krzyża przeznaczonego dla złoczyńców? Dlaczego rozstał się z Ojcem i opuścił niebo, by wędrować po tym niewdzięcznym padole?
Uczynił to wszystko z jednego powodu: dla ciebie.
Tak, to prawda – dla ciebie.
Dostrzegł twoje oczy przez okno historii, kiedy patrzył ponad poręcz nieba, i postanowił, że zadba o ciebie i da ci szansę. Uczyni łaskę dostępną i da ci okazję do ponownego cieszenia się pokojem.
I może wiesz już o tym wszystkim. Ale zastanawiam się, czy naprawdę o tym wiesz.
Jak chłopak, który po długiej podróży do dalekiego kraju wraca do domu i, stojąc na zatłoczonym peronie, po raz pierwszy spogląda w oczy swojej dziewczynie, tak Jezus spojrzał tobie w oczy, a potem poniósł krzyż, abyś mógł być ponownie zaproszony na ucztę z Bogiem.
W kulturze, w której bogowie wydawali się wyg1da6 i zachowywać jak nadludzie o doskonałych sylwetkach i herkulesowych przymiotach, zjawił się Jezus. Jedyny prawdziwy Bóg nie przyszedł przystrojony w romańską chwałę i nie zaszczycił swą obecnością uroczystości w mieście takim jak Rzym, Ateny, Aleksandria czy Jerozolima. Pojawił się w Betlejem —jako niewinne dziecko.
Jezus przeszedł przez piekło, by pokazać nam swoją dobroć, by udzielić nam łaski. Jego misją było odzyskać długo utraconą Bożą miłość.
Nas.