logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Tomasz Balon-Mroczka
Boży doping
Wydawnictwo Rafael


redakcja: Tomasz Balon-Mroczka
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy RAFAEL
Rok wydania: Kraków 2000
ISBN: 83-913189-1-5
Format: 165 x 240
Stron: 240
Rodzaj okładki: miękka

 
Od Wydawcy
 
Historia zaczęła się w 1994 roku. Pewien bułgarski chłop i wielki kibic piłkarski w jednej osobie, po udanych mistrzostwach świata dla jego rodaków, kupił sobie osła. Nazwał go - na cześć największej gwiazdy bułgarskiego futbolu - "Stoiczkow". Osioł miał uprzywilejowaną pozycję w zagrodzie, a gospodarz - jak mawiali we wsi - troszczył się o niego bardziej niż o swoją żonę. Minęły cztery lata i chłop, miast doglądać swojej roli, spędzał całe godziny przed telewizorem dopingując bułgarskich piłkarzy na kolejnym Mundialu. Ale jego ulubieńcy, ze Stoiczkowem na czele, zawodzili. Po kolejnej porażce, chłop w napadzie szału zarżnął Bogu ducha winnego "Stoiczkowa"...
 
Bohaterowie sportowych aren - o czym świadczy choćby wspomniana historia - mają na swych kibiców niebagatelny wpływ. Potrafią doprowadzać ich do wielkich wzruszeń i uniesień, ale także przyprawiać o histerię i napady agresji. Każdy gest, słowo, zachowanie idoli milionów ludzi mogą rodzić nieprzewidywalne skutki. Nie da się ukryć, że dla wielu kibiców sport stał się czymś na kształt religii. Chyba mimo woli samych sportowców, dla których - o czym przekonają się Czytelnicy - sport znaczy wiele, ale na pewno nie jest religią.
 
Dom Wydawniczy "Rafael" ma przyjemność zaprosić Państwa do lektury wyjątkowej publikacji. Publikacji, która jeszcze kilkanaście lat temu nie miałaby szansy się ukazać. Boży doping to zapis ponad 70 rozmów przeprowadzonych przez dziennikarzy z gwiazdami polskiego sportu. Głównym tematem wywiadów nie jest jednak historia wielkich karier sportowych, lecz - i to stanowi o wyjątkowym charakterze książki - losy wiary w prywatnym i zawodowym życiu. W ten sposób powstał niezwykły, bodaj jedyny tego rodzaju dokument, ukazujący cząstkę prawdy o wewnętrznym, duchowym życiu osób będących pod koniec XX i na początku XXI wieku obiektem zainteresowania mediów, niezliczonej rzeszy kibiców, a nawet ludzi nie należących do grona sympatyków sportu.
 
Najłatwiej było stworzyć listę naszych rozmówców. Wszyscy to wybitni polscy sportowcy bądź trenerzy, zarówno minionych dekad, jak i herosi współczesnych aren. Są reprezentantami różnych dyscyplin, to złoci medaliści olimpijscy, mistrzowie świata, autorzy niezwykłych osiągnięć. Przy doborze rozmówców nie stosowaliśmy "klucza religijnego". Tak naprawdę o światopoglądzie, przekonaniach religijnych, doświadczeniach wiary ludzi, do których zamierzaliśmy skierować pytania - poza kilkoma wyjątkami - nie wiedzieliśmy nic. Przedsięwzięcie było zatem od początku naznaczone ryzykiem. Obawialiśmy się, przystępując do realizacji pomijanego dotychczas tematu, reakcji na pytania dotykające subtelnej sfery życia duchowego, niechęci do "odkrywania się". Ludzie sławni i popularni, znani z rekordowych osiągnięć sportowych, mieli wszak odsłonić swe dotychczas nieznane oblicze. Obawialiśmy się, że nie pozwolą na zaglądnięcie w ich wnętrze i ingerencję w prywatność.
 
Tym większe więc było zaskoczenie, gdy okazało się, że tylko nielicznym, do których dotarliśmy (niestety, z różnych powodów nie udało się odszukać wszystkich) w ten sposób pojmowana intymność stanęła na przeszkodzie w udzieleniu nam wywiadu. Pierwotna lista obejmująca ponad sto nazwisk, nieco się pomniejszyła. Zdecydowana większość nie miała jednak żadnych oporów, a wielu możliwość wypowiedzenia się na ten temat uznało wręcz za swój chrześcijański obowiązek dawania świadectwa wiary. Tylko jedna osoba, do której się zwróciliśmy, nie odpowiedziała nawet na pytanie, czy jest wierząca, czy też nie. Jedna też niespodziewanie przerwała rozmowę, kiedy pytanie dziennikarza, absolutnie niesłusznie, uznała za chęć zdyskredytowania reprezentowanej przez nią dyscypliny. Ale - jak wspomnieliśmy - były to sytuacje sporadyczne. Przeważały reakcje entuzjastyczne, choć w kilku przypadkach bariera nieufności i pewnego zakłopotania była stopniowo pokonywana dopiero w czasie prowadzonych rozmów. Rozmów, które w większości przerodziły się w frapujące opowieści o niezwykłym udziale wiary w sięganiu po najwyższe sportowe laury. Ale też o życiowych zawirowaniach naszych bohaterów, o pogmatwanych karierach. Wreszcie o powrotach do wiary i Boga, powrotach, które okazywały się walką wielokroć trudniejszą niż pokonanie najmocniejszego rywala czy zdobycie olimpijskich trofeów.
 
Nie dyskwalifikowaliśmy nikogo, kto deklarował inne wyznanie niż katolicyzm bądź wręcz akcentował swój brak wiary. Uszanowaliśmy poglądy wszystkich, podobnie jak tych, którzy wyznali, że są osobami wierzącymi, ale na tematy religijne nie chcieli rozmawiać. Być może, nie potrafili lub nie mieli na tyle odwagi. Po dłuższym, z reguły kilkudniowym namyśle uznawali, że spraw dotyczących ich wiary, przekonań religijnych nie będą upowszechniać. "Owszem, jestem osobę wierzącą, ale to wyłącznie sprawa mojego sumienia" - odpowiadali. Respektujemy wybór każdego i - co zrozumieją Czytelnicy - nie zdradzamy żadnego nazwiska.
 
Mamy nadzieję, że Boży doping ujmie Czytelników zarówno prostotą zadawanych pytań, jak i szczerością udzielanych odpowiedzi. Wzruszy bardzo osobistym charakterem czynionych wynurzeń. Czytelnik zauważy też, że książka jest wyrazem znacznego kredytu zaufania udzielonego przez rozmówców wszystkim, którzy ją wezmą do ręki i zechcą bez uprzedzeń czytać.
 
Boży doping jest bardzo osobistym spojrzeniem sportowców na wiarę, modlitwę, praktyki religijne, Kościół, Boga. Zachęca, a nawet przymusza do podjęcia refleksji i przemyślenia własnego odniesienia do tych wartości. Na podkreślenie i uznanie zasługuje również fakt zaprezentowania w książce szerokiego wachlarza ludzkich odniesień do religii, zasad moralnych, wskazań etycznych Kościoła. Niewątpliwą zaletą książki jest jej "smak"! Stanowi go nuta zdrowego krytycyzmu, która pobrzmiewa tu i ówdzie na jej kartach. Krytycyzmu, który - podobnie jak w innych płaszczyznach ludzkiej kultury - również w wymiarze życia duchowego był w przeszłości i jest obecnie nieodzownym warunkiem postępu, rozwoju, wzrostu. Krytycyzmu, który nie ma nic wspólnego z epidemią naszych czasów - krytykanctwem, lecz podobny jest w swym wyrazie do Jezusowego sposobu patrzenia na religijne i świeckie instytucje, i ich urzędowych przedstawicieli, sposoby wyrażania wiary.... Spojrzenia pełnego szacunku, ciepłej życzliwości, uznania dla tego co zdrowe i dobre w życiu religijnym, doceniania zasług i pracy jej hierarchicznych przedstawicieli i wyznawców przy równoczesnym zdecydowanym i bezkompromisowym odsłanianiu zaniedbań, braków, potknięć, błędów, wad niedostatków w tej sferze życia. Krytycyzm niektórych wypowiedzi - widać to gołym okiem - nie ma na celu podważanie czyjegokolwiek autorytetu ani lekceważenia religijnych wartości czy uczuć. Z jednej strony jest raczej bolesnym znakiem, blizną a może echem doznanych niegdyś zawodów, nie spełnionych - trudno powiedzieć czy słusznych czy niesłusznych - oczekiwań, a nawet duchowych zranień. Jest też niekiedy - to też trzeba podkreślić - wyrazem niezrozumienia prawd wiary i zasad moralnych Kościoła. Z drugiej strony, niejako równocześnie, jest wyrazem nie zawsze uzmysłowionej nadziei na wewnętrzne uzdrowienie, pojednanie z Kościołem, podporządkowanie się Jego prawdom, regułom, zasadom.
 
Mając na uwadze postępowanie Chrystusa i wskazania Jego Ewangelii, nauczanie i praktykę Kościoła jednoznacznie ukazujące, że prawda - nawet ta niewygodna, przykra, bolesna czy kompromitująca - jest wartością nadrzędną, o wiele ważniejszą niż wolność, życie, autorytet instytucji, czy osób pełniących nawet najbardziej zaszczytne urzędy publiczne, postanowiliśmy nie ingerować w jakikolwiek sposób w treść i formę wywiadów zawartych w książce. W całej rozciągłości uszanowaliśmy specyfikę poszczególnych wypowiedzi. Liczymy przy tym, że Czytelnik rozezna w poszczególnych wyznaniach to, co jest zgodne z prawdą dostępną dla każdego w Piśmie Świętym i Tradycji Kościoła, a co się z nią rozmija. To Czytelnik oceni ot, choćby fakt akcentowania w większości wypowiedzi formuły o prywatnym charakterze wiary. Czy owo często powtarzające się hasło: "wiara jest moją prywatną sprawą" oznacza ucieczkę przed chrześcijańskim obowiązkiem publicznego dawania świadectwa Chrystusowi, czy też wyraża ewangeliczną zasadę dyskrecji praktykowania?
 
Mamy nadzieję, że ludziom młodym książka pomoże w nabywaniu trudnej umiejętności łączenia wiary z życiem i codzienności z wiarą. Natomiast ludzi dorosłych zachęci i wesprze w konfrontacji własnych doświadczeń w wierze z doświadczeniami drugich.
Pomoże przełamać lęk przed rozmowami na temat wiary. Pozwoli tym sposobem ubogacić siebie i innych. Ufamy także, że urzędowych przedstawicieli Kościoła wspomoże w jeszcze głębszym poznaniu i zrozumieniu problemów, na jakie napotykają zwyczajni ludzie szczerze pragnący żyć wiarą, w zgodzie i jedności z Kościołem. Tym samym dopomoże duszpasterzom w poszukiwaniu czytelniejszych sposobów wprowadzania wiernych w tajemnice wiary, reguły moralne, w więź z Kościołem.
Dom Wydawniczy "Rafael" dziękuje dziennikarzom i sportowcom, twórcom Bożego dopingu za odwagę, prostotę i szczerość w rozmowach o wierze. Czytelników prosi natomiast o życzliwe i pełne pietyzmu przyjęcie niniejszej książki.

 



Pełna wersja katolik.pl