logo
Wtorek, 16 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bernadety, Julii, Benedykta, Biruty, Erwina – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Paul M. Zulehner
Bóg jest większy od naszego serca
Wydawnictwo Homo Dei


Wydawca: Homo Dei
Rok wydania: 2010
ISBN: 978-60998-69-4
Format: A5
Stron: 208
 
Kup tą książkę

 

Bezlitośni


Tym nowym prądom litość wydaje się wroga życiu. Sądzą one, że niszczy ona siły afirmujące świat, że osłabia "wolę mocy", że przeszkadza wspięciu się na stopień "nadczłowieczeństwa". Dla słabych i nędznych ich "moc" polega na wymaganiu sprawiedliwości, równości i litości. To zaś osłabia mocnych, pełnych sił witalnych i nastawionych na dążenie do pełni życia.

Zbyt długo przyznawano słuszność tym małym ludziom, tak iż wreszcie dano im nawet i władzę - i oto pouczają teraz: "Dobre jest to, co ludzie mali dobrem zwą".
Zaś prawdą zwie się dziś to, o czym mawiał ów kaznodzieja, co sam z nich pochodził, ów przedziwny święty i orędownik małych ludzi, który o samym sobie świadczył: "Ja jestem prawdą".

Ten nieskromny od dawna już wbija w pychę małych ludzi - on, co nie lada błąd głosił, pouczając: "Ja jestem prawdą".

Czyż nieskromnemu odpowiedziano kiedykolwiek grzeczniej? - Tyś, o Zaratustro, przeszedł mimo niego, mówiąc: "Nie! Nie! Po trzykroć nie!".

Tyś ostrzegał przed tym błędem, tyś pierwszy ostrzegał przed litością - ostrzegałeś nie wszystkich ani też nikogo, lecz siebie jedynie oraz tych, co z twego są rodu.
Wstydziłeś się, patrząc na wstyd wielkich cierpiących, i zaprawdę, skoro mówisz: "Od strony litości zbliża się wielka chmura, miejcie się na baczności, ludzie!", skoro pouczasz: "Wszyscy twórcy twardzi są, każda wielka miłość jest wyższa od swego współczucia" - o Zaratustro, widocznie świadom ty jesteś znaków zwiastujących burzę!

Sam jednak przestrzeż siebie przed własną swą litością! Gdyż wielu jest już w drodze ku tobie - wielu cierpiących, wątpiących, rozpaczających, tonących, marznących.

Ostrzegam cię i przed sobą. Odgadłeś wszak mą najlepszą i najzgubniejszą zagadkę, odgadłeś mnie samego i wszystko, com czynił. Znam ja siekierę, która ciebie obali.
On jednak umrzeć musiał; oczyma, które wszystko widzą, widział głębie i dna człowieka, całą jego utajoną sromotę i szpetność.

Jego litość wstydu nie znała; wpełzał w me najbrudniejsze zakątki. Ten najciekawszy, nad miarę natrętny, ten nadlitościwy umrzeć musiał.
On zawsze mnie widział; na takim świadku zemstę wywrzeć musiałem lub też sam przestać żyć.

Bóg, co widział wszystko, nawet i człowieka, Bóg ten umrzeć musiał! Człowiek nie ścierpi, aby taki świadek żył.

To słowa Fryderyka Nietzschego[1]. Jako syn pastora, doskonale zaznajomiony z chrześcijaństwem, odrzucił je, więcej: przeklął w mocnych słowach[2], i okopał się na pozycjach antychrześcijańskich. Litość Chrystusa zawadzała mu[3]. Boga miłosierdzia określa on dosłownie jako żałosnego[4], stąd też łatwo pozwala Mu umrzeć. Nietzsche nienawidził litości wobec słabych i takiego Boga, który tę litość okazuje i jej wymaga. Litość była dla niego domeną podludzi, natomiast nadludźmi kieruje pozbawiona litości wola mocy. Czy zatem Nietzsche byłby prorokiem niemiłosierdzia? I to dla ratowania wielkości człowieka[5]?

przypisy:

[1]F. Nietzsche, Tako rzecze Zaratustra. Książka dla wszystkich i dla nikogo, tłum. W. Berent, nakł. Jakóba Mortkowicza, Warszawa 1907, s. 328nn.

[2]"To wieczne oskarżenie chrześcijaństwa zamierzam zapisać na wszelkich ścia-nach, jakie tylko istnieją - takimi literami, żeby nawet ślepi je zobaczyli. (…) Nazywam chrześcijaństwo jednym wielkim przekleństwem, jednym wielkim ze-psuciem do szpiku kości, jednym wielkim instynktem zemsty, dla którego żaden środek nie jest zbyt trujący, podstępny, niski, mały; nazywam je wieczną zakałą ludzkości" (F.W. Nietzsche, Der Antichrist. Fluch auf das Christentum, 1895).

[3]Ale nie tylko jemu. Także w teologii katolickiej można się spotkać z podobnym nastawieniem: "Godna rozważenia jest uwaga Nietzschego w IV części Tako rzecze Zaratustra. Ostatni papież jest bezrobotny, bo Bóg umarł. Ale umarł Bóg miękki, ustępliwy i litościwy, w swojej zbyt wielkiej litości bardziej podobny dziadkowi niż ojcu, twierdzi Nietzsche. Nie mógł On już być sędzią, bo kochają-cy żyje poza sferą nagrody i odpłaty. Nawet jeśli z tych słów Nietzschego prze-ziera odrażająca nauka o nadczłowieku i o nienawiści wobec współczucia dla słabych, to jednak nasuwa się pytanie, czy Bóg, któremu wolno tylko kochać i przebaczać, jest na tyle atrakcyjny, by być godnym zachodu celem ludzkiego ży-cia. Czasem taki Bóg traci wszelką męską strukturę osobowościową" (Anton Ziegenaus z Augsburga, wystąpienie na Linzkiej Letniej Akademii we wrześniu 1992 roku, odtworzone z nagrania na taśmie).

[4]Gra słów: miłosierdzie to Erbarmen, żałosny to erbärmlich (przyp. tłum.).

[5]Uhonorowany czterema Oscarami znakomity film Clinta Eastwooda nosi tytuł Bez przebaczenia. Ten film, opowiadający o męskim świecie Dzikiego Zachodu, to właśnie hymn pochwalny na cześć niemiłosierdzia. Gene Hackman gra w nim cynicznego szeryfa. Do burdelu w małym miasteczku przybywają dwaj męż-czyźni i tam dość brutalnie obchodzą się z jedną z prostytutek. Gdy szeryf wy-mierza im bardzo łagodną karę, prostytutki postanawiają przeznaczyć swoje oszczędności na zapłatę za głowy obu winnych. Wkrótce potem pewien młody kowboj udający rewolwerowca wyrusza w drogę, by zarobić te pieniądze. Po drodze kaptuje podstarzałego byłego rewolwerowca, którego gra Clint Eastwood, i historia nabiera rozpędu. A "bezlitosny" Eastwood [taki jest tytuł filmu w niemieckiej wersji - uw. tłum.] przemienia się niepostrzeżenie, ale wyraźnie w "sprawiedliwego w pierwotny (archaiczny) sposób". Orędzie filmu: złym nie będzie przebaczone nigdy i nigdzie. Nie znajdą żadnego miłosier-dzia. Na złu zawsze wyjdzie się źle.
Słowo "bezlitosny" ma jeszcze jedno znaczenie. Proboszcz z byłej NRD opowie-dział mi, jak to chciał, z okazji pewnego ważnego jubileuszu, wjechać do tzw. strefy zamkniętej. [Mógł to być na przykład rejon stacjonowania sowieckich wojsk lub otoczenie dużego zakładu zbrojeniowego - uw. tłum.]. To wymagało specjalnego zezwolenia. Ponieważ jednak wcześniej już podpadł władzom par-tyjnym, zabroniły mu one wstępu na to święto. Proboszcz spróbował u nich in-terwencji w nadziei, że może jednak uda się uzyskać zezwolenie. Ale urzędnik powiedział mu: "Partia nigdy nie przebacza". Tu uwidacznia się innego rodzaju bezlitosność. Nie jest ona wyrazem (bezlitosnej) sprawiedliwości, lecz żądnego władzy despotyzmu. Nie kieruje się już przeciw złu, lecz sama jest zła.


 



Pełna wersja katolik.pl