dzień III: 20 grudnia
Stoimy wobec nowych wyzwań, na które jeszcze nie znamy odpowiedzi. Często czujemy się zagubieni. Jestem przekonany, że w czasach zamętu tym bardziej należy dołożyć wszelkich starań, aby odnaleźć perspektywę wieczności, aby na nowo Bóg stał się obecny w życiu naszych wspólnot. Bóg żywy, wszechmocny i wieczny, a nie jedynie Jego namiastka. Dla pierwszych chrześcijan perspektywa ostateczna była podstawowym wektorem ich życia. Obecnie trzeba do tego powrócić. Należy zmienić kierunek: powracać nie do przeszłości, ale do przyszłości.
Przez lata katechezy przyzwyczajono nas, że wszystko zaczyna się od stworzenia świata, od Adama i Ewy, i grzechu pierworodnego. Musimy koniecznie odwrócić pers pektywę. Dla nas wszystko zaczyna się nie od stworzenia, nawet nie od odkupienia, ale od przyjścia Chrystusa w chwale. To Jego przyjście jest przecież momentem naszego nawrócenia, czyli naszego chrztu. Wtedy spotykamy się ze Zmartwychwstałym. Życie chrześcijanina jest nie tylko wspominaniem tego, co wydarzyło się w historii zbawienia, jest przede wszystkim spotkaniem z Tym, który stale do nas przychodzi. Apostoł Paweł nazywa Chrystusa: „Ten, który przychodzi” (ho erhomenos). Nie: „Ten, który przyszedł”, ani: „Ten, który przyjdzie”, ale właśnie: „Ten, który przychodzi”. Jest to stały proces wchodzenia wieczności w nasze życie. Trzeba odwrócić wektor katechizmowej wyk ładni wiary, który rozpoczyna się od stworzenia świata, aby następnie poprzez tajemnicę odkupienia doprowadzić nas do czasów ostatecznych. W życiu duchowym należy wszystko rozpoczynać od końca. Życiem duchowym rządzi nie logika systematycznego wyk ładu wiary, ale logika miłości, logika oczekiwania na przyjście Pana. Dlatego pierwotny Kościół przenikało radosne wołanie: Marana tha! – Przyjdź, Panie!
Jak żyć w tych dwóch perspektywach w kulturze chwili i w Kościele dotkniętym zamętem? Jak przyzwyczajać się do wieczności?
(...)
Koptyjski mnich Matta el-Maskîne pisał, że „według Księgi Apokalipsy człowiek nie ma mówić: «Przyjdźcie», ale raczej: A kto słyszy, niech powie: «Przyjdź!»” [1]. Nieskończone pragnienie naszego serca zaczyna wołać ku wieczności.
Żyjemy ciągle w perspektywie dwóch nieskończoności: naszego serca i wieczności. Im bardziej zbliżają się one do siebie, tym bardziej żyjemy w tym świecie, ale jesteśmy już nie z tego świata.
_____________________________
[1] Matta el-Maskîne, Komunia miłości, tłum. J. Dembska, Tyniec 2008, s. 272.
_____________________________
fragment: Wojciech Surówka, Bóg i wieczność, Wydawnictwo Esprit 2020, s. 18-20 oraz s. 22-23.