logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Jacek Swięcki
Błogosławieństwa Apokalipsy, cz.I
Mateusz.pl


Wszyscy zapewne znamy Osiem Błogosławieństw zapisanych w Ewangelii wg św. Mateusza (por. Mt 5,3-10). Nie wszyscy jednak wiemy, że bardzo podobne w swej wymowie błogosławieństwa zostały zapisane także w innej księdze Nowego Testamentu, mianowicie w Apokalipsie św. Jana.

W przeciwieństwie do Ewangelii nie zostały tam one jednak zapisane w zwartym tekście, lecz wstawiono je jakby przypadkowo w różne fragmenty tego niezwykłego Proroctwa. Wszystkie one rozpoczynają się w greckim tekście oryginalnym od słowa makarioi, co znaczy błogosławieni lub też szczęśliwi. Podobnie ma się rzecz z przekleństwami. W mateuszowej Ewangelii odnajdujemy je w jednym miejscu (por. Mt 23,13-28), zaś w Apokalipsie należy je szukać w kilku różnych rozdziałach. I tu i tam rozpoczynają się od greckiego słowa ouai, to znaczy biada lub zgroza.

I błogosławieństw i przekleństw jest jednak w Apokalipsie jedynie siedem, a nie osiem. Wynika to najprawdopodobniej z bardzo specyficznych reguł kompozycyjnych tej księgi, gdzie wszystko oparte jest na siedmioelementowych cyklach. Jeśli więc mamy w janowym Objawieniu cykle siedmiu listów, siedmiu pieczęci, siedmiu trąb i siedmiu czasz, to należy się spodziewać, że błogosławieństw i przekleństw też będzie tylko siedem. Liczba ta nie została wybrana przypadkowo, gdyż dla Hebrajczyków oznacza pełnię, całość, a nawet doskonałość.

Dalej, dokładna analiza tekstu pokazuje, że zarówno apokaliptyczne błogosławieństwa jak i przekleństwa są w wyraźny sposób powiązane z obietnicami i przestrogami, jakie sam Chrystus przekazuje siedmiu gminom chrześcijańskim – poprzez zesłanego na wyspę Patmos św. Jana – w siedmiu niezwykłych proroctwach. Wynika stąd jednoznacznie, że listy do siedmiu kościołów (por. Ap 2,1 – 3,22) nie mogą być sprowadzane jedynie do roli wstępu, ponieważ wprowadzają one odbiorców w kluczowe wątki, na kanwie których ukazuje się nam stopniowo całość konstrukcji janowego Objawienia. Rozważanie to stanowi kontynuację mojego wcześniejszego studium Ośmiu Błogosławieństw, a także uzupełnienie mojego mini-komentarza do Apokalipsy św. Jana.

Trzy wymiary janowego Objawienia

Apokalipsa jest tak trudna w odbiorze, ponieważ została skomponowana podobnie jak barokowa fuga polifoniczna: na początku słyszymy jeden wątek melodyczny, potem pojawia się inny, potem jeszcze inny, potem znów wraca dawny wątek, ale jakby w nieco zmienionej formie… Na początku ciężko się tego słucha, bo trudno się właściwie zorientować, gdzie jest główna melodia. Potem jednak uważne ucho zaczyna wychwytywać coraz więcej harmonii, kontrapunktów i zaskakujących symetrii zaczynających się nagle i niespodziewanie układać się w spójną, jakby wyłaniającą się z oceanu dźwięków całość. W końcu słuchacz znajduje w utworze takie upodobanie, że słuchałby go bez końca… Spróbujmy zatem pokrótce opisać, jak nawarstwiają się w janowym Objawieniu poszczególne wątki i jakie harmonie możemy w nich dostrzec.

Wymiar duszpasterski

Stosunkowo najłatwiej jest go odnaleźć właśnie w sekwencji listów do siedmiu kościołów (por. Ap 2-3). Nie mamy tu wielu wątpliwości, po co św. Jan je napisał. Otóż zapewne w takim samym celu, w jakim swoje listy pisał św. Paweł do innych podlegających mu gmin chrześcijańskich. Chciał je zapewne umocnić w wierze wobec rozlicznych problemów i prześladowań, jakie w swoim czasie przeżywały, odpowiedzieć na wątpliwości, pochwalić za dobre postawy i czyny, zganić to, co było niewłaściwe i udzielić niezbędnych wskazówek. Takie listy zawsze były przekazywane przez zaufanych wysłanników [3]. Listy apokaliptyczne nie są one jednak pisane w taki sam sposób jak listy Pawła, Piotra, czy też Jakuba, gdyż mają wyraźny charakter proroctwa. Są to bowiem słowa samego Pana Jezusa, a nie tylko apostolskie wskazówki [4].

Z listów tych możemy się dowiedzieć, jakie problemy przeżywały poszczególne gminy.

Po pierwsze, wiele z nich zostało spenetrowanych przez sektę nikolaitów. Jej zwolennicy przypuszczalnie głosili, że wiarę chrześcijańską daje się pogodzić z uczestnictwem w pogańskich świętach, których nieuniknionym akcentem było zajadanie się mięsem zwierząt uprzednio złożonym bożkom w ofierze, a także udział w zwyczajowych orgiach [5]. Pewne kościoły dały nikolaitom zdecydowany odpór, ale pewne ich do pewnego stopnia tolerowały, a nawet inspirowały się ich przewrotną nauką.

Po drugie, kościoły musiały stawić czoła zwalczającym je gwałtownie gminom żydowskim. Dlatego właśnie listy przypominają im prawdę, że, w duchowym sensie tego słowa, to właśnie chrześcijanie są prawdziwymi Żydami, a nie prześladujący ich starozakonni [6]. Ci ostatni nazwani są wręcz „synagogą szatana” – co znaczy dosłownie „zgromadzeniem oskarżyciela” – gdyż całą swą energię wykorzystują na oskarżanie chrześcijan i szkodzenie im, podczas gdy sami chrześcijanie pogańskiego pochodzenia w owym czasie mieli jeszcze wyraźną świadomość wszczepienia w Naród Wybrany poprzez wiarę w żydowskiego skądinąd Mesjasza i mieli skłonności, aby traktować Żydów jak braci.

 
1 2 3 4 5  następna
 



Pełna wersja katolik.pl