logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Bezdomni są wśród nas


Do sanktuarium przybyło ok. 650 osób - bezdomni, a także wolontariusze i kapłani z Caritas Polska i oddziałów diecezjalnych Caritas oraz innych organizacji pozarządowych pomagających osobom bezdomnym. Caritas przygotowała dla pielgrzymów ciepły posiłek, a także prowiant na drogę powrotną.

 

„Nasze działanie trwają przez cały rok w obszarze osób zagrożonych wykluczeniem społecznym, ale ten czas, jesienno-zimowy, który rozpoczynamy, jest czasem, kiedy naszą szczególną uwagę i pomoc powinniśmy skierować ku osobom potrzebującym pomocy, w tym przypadku bezdomnym – mówi ks. Krzysztof Sroka, zastępca dyrektora Caritas Polska - Bardzo dobrze się dzieje, że na początku tego okresu jesienno-zimowego, w drugą sobotę miesiąca listopada odbywa się już kolejna pielgrzymka dla ludzi bezdomnych.

 

Myślę, że to jest też próba pokazania, że oni niekoniecznie muszą pozostać w swoim wykluczeniu samotnymi, że są osoby, które chcą im pomóc, ale jest to też próba przekonania ich do tego, że warto z tej pomocy skorzystać - bo niestety często ci ludzie zamykają się na pomoc innych, i wtedy faktycznie trudno jest do nich dotrzeć. Myślę, że próba gromadzenia ich tu na Jasnej Górze, próba przypomnienia, że oni nie są sami, że trwają we wspólnocie ludzi wierzących, że podobnie jak inni oni mogą tu przyjechać na Jasną Górę, by poczuć ciepło domu Matki, a więc domu, w którym wszyscy powinniśmy się dobrze czuć, jest też zachętą do tego, aby otworzyli się na pomoc innych, ale też szukali drogi wyjścia z tej sytuacji, w której się znaleźli. Bo nie chodzi o to, by wspierać kogoś w tej bezdomności, ale chodzi o to, aby pozwolić mu odnaleźć drogę, która poprowadzi go do wyjścia z tej bezdomności, na tyle, na ile jest to możliwe”.

 

„Ile jest osób, tyle jest wersji, w których możemy odpowiedzieć na pytanie, co daje im ta pielgrzymka i dlaczego tutaj przychodzą – zauważa ks. Marek Bator, dyrektor Caritas arch. częstochowskiej - Bardzo często jest to powrót do pięknych lat młodości, kiedy z rodzicami, z najbliższymi tutaj przyjeżdżali, bo zanim zbłądzili, to tu przychodzili będąc na studiach, szli z parafialną pielgrzymką, to miejsce kojarzy im się bardzo pozytywnie. Przychodzą tutaj, bo wiedzą, że to miejsce przemienia człowieka bardzo mocno. Niektórzy przyjeżdżają po raz kolejny, bo taka jest potrzeba duchowa człowieka. Choćby nie wiem, co się działo, a u nich te scenariusze są bardzo różne i bardzo dynamiczne. Tutaj się przychodzi, żeby człowiek odnalazł swoją tożsamość. Matka Boża zawsze patrzy na człowieka, i nieważne, jak on wygląda, ale w Jej ocenie zawsze ten człowiek jest piękny, bo samo bycie wyraża piękno człowieka”.

 

„Bezdomność to jest często samotność, ona rodzi się w samotności, braku akceptacji przez innych, braku dialogu z innymi, natomiast tym, który pomaga wyjść z bezdomności, to jest zawsze drugi człowiek. A jeżeli jest to człowiek, który ma w sobie łaskę wiary, to on jest o tyle silniejszy, bo jest umocniony Panem Bogiem, Jego łaską, mądrością i łatwiej mu dźwignąć osobę upadającą” – podkreśla ks. Bator.

W każdej diecezji znajduje się placówka Caritas, która prowadzi schroniska dla osób bezdomnych. Tam terapeuci oraz inni pracownicy przebywają z bezdomnymi, pracują z nimi i próbują ich wyprowadzić z bezdomności.

Ks. Bator przypomina i apeluje: „Nie dajemy bezdomnym pieniędzy! Pomagajmy mądrze przez organizacje. Bowiem każda ofiarowana przez nas złotówka może przeznaczona zostać na alkohol, który spożywany w okresie zimowym może doprowadzić do śmierci”.

 

W okresie jesienno-zimowym największe zapotrzebowanie punktów Caritas jest na ciepłe, nieprzemakalne buty. Pilne potrzebne są także czapki, rękawice, kurki i kalesony.

Specjalnym gościem pielgrzymki był w tym roku Lech Dyblik, aktor filmowy i teatralny, który opowiedział zebranym historię i świadectwo swojej wiary i nawrócenia, wychodzenia z alkoholizmu.

„Chciałem dzisiaj mówić o kruszeniu kamiennego serca – powiedział w wywiadzie Lech Dyblik - Otwarcie się na miłość Boga, a później na innych ludzi jest podstawą, to zmieniło kompletnie moje życie i uważam, że innej drogi nie ma. Także to, co ja robię, czyli że spotykam się dzisiaj z bezdomnymi ze schronisk Caritasu, czy z ludźmi w więzieniach, czy w różnych innych sytuacjach np. gram na ulicy, to mówię o tym dlatego, że wiem, że to jest właściwa droga. To nie dlatego, że jestem taki mądry, tylko dlatego, że jest to największa przygoda mojego życia”.

 

„Takie spotkania są na pewno ważne dla tych bezdomnych, ale powiem więcej, że one są dla mnie też niezwykle ważne – wyznaje aktor - Podczas takich spotkań również moja wiara się buduje, to działa w dwie strony. Dla mnie Jasna Góra to szczególne miejsce. Moja żona jest rzeźbiarką i ma 'fioła' na punkcie Matki Boskiej Częstochowskiej, ‘robi Ją’ w różnych wariantach, więc Matka Boska ma szczególne miejsce u nas w domu”.

Na pytanie, dlaczego został aktorem, Lech Dyblik odpowiada: „U podstaw mojego aktorstwa stała niska samoocena. Chciałem udowodnić, że jestem kimś niezwykłym, i w sumie nieźle mi szło to udowadnianie, natomiast po drodze zrozumiałem, że będąc aktorem mam szanse mówić o rzeczach, które uważam za ważne, i pracując czy w filmie, czy w teatrze, szukam takich momentów, żeby to powiedzieć”.

 

Zdaniem aktora jednym z miejsc, umożliwiających rozmowę jest ulica, na której gra i śpiewa po rosyjsku. „Śpiewanie po rosyjsku jest nieprzyjęte, śpiewanie na ulicy jest nieprzyjęte, ale uwielbiam wszystko, co jest nielogiczne. To śpiewanie na ulicy czy recitale, są pretekstem do rozmowy o Bogu, ja na ulicy śpiewam, ale też bardzo często jestem pytany o Boga, i odpowiadam, więc to jest ewangelizacja na ulicy. Bardzo mnie to cieszy”.

O godz. 12.30 w Kaplicy Matki Bożej Mszy św. w ramach 14. Pielgrzymki Bezdomnych przewodniczył bp Andrzej Przybylski z Częstochowy.

 

„Przyznam wam się szczerze, że tak osobiście to znam tylko kilka osób bezdomnych, którym się udało wyjść z bezdomności, ale każda z nich, którą znam, zawsze mi mówi: jeśli udało mi się wyjść na prostą, to dzięki Panu Bogu, dzięki temu, że kiedyś przeżyłem nawrócenie. Znam jeszcze więcej takich ludzi, którzy byli w piekle alkoholizmu, którzy byli zniewoleni przez różne nałogi, a dzisiaj przyjeżdżają na pielgrzymkę do Częstochowy. Wiecie, że tutaj w Częstochowie jedną z największych pielgrzymek, jaka się tu odbywa na wiosnę, to jest pielgrzymka Anonimowych Alkoholików? Ludzi, którzy byli w piekle nałogu alkoholowego, a dzisiaj w tysiącach przyjeżdżają tu, na Jasną Górę, aby podziękować Maryi, aby dziękować Bogu. I cała ta rzesza trzeźwych alkoholików nie boi się powiedzieć: jeśli daliśmy sobie radę z tym nałogiem, to dzięki sile wyższej, dzięki Panu Bogu” - mówił ks. biskup.

 

„Każdemu się kiedyś zdarzy coś stracić. Wyście w życiu bardzo dużo stracili. To, że czasem jesteście bezdomni, że jesteście w takiej sytuacji jakiej jesteście, to czasem skutek wielu strat. Ale co z tym trzeba zrobić? Czy tylko myśleć o stratach? A może jest coś takiego, co nie straciliście? Czego nikt nikomu nie może odebrać? Jest coś takiego, to jest miłość Boga. To jest wierność Boga. Wszystko możesz stracić, ale najgorzej jak stracisz wiarę. Najgorzej jak stracisz Boga w swoim sercu, to się nie podźwigniesz, to nie pozbierasz tych kamieni, żeby znowu z tego zbudować jakiś dom. Ale przyjeżdżamy tutaj na Jasną Górę, żeby się pobierać, bo mimo, iż tyle straciliśmy, to jednego na pewno nie, nie straciliśmy Boga, który jest blisko nas” - podkreślał bp Andrzej Przybylski.

 

o. Stanisław Tomoń
www.jasnagora.com