logo
Środa, 24 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bony, Horacji, Jerzego, Fidelisa, Grzegorza – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Jacek Pulikowski
Bez dobrego ojca i wiara kulawa...
Sygnały Troski


Trud samowychowania

Nie ma tak złych warunków wychowania, ani tak tragicznych okoliczności towarzyszących, na skutek których człowiek skazany byłby na zagubienie w życiu, na odejście od Boga. Świadomie podjęty trud samowychowania wsparty łaskami sakramentalnymi może dokonywać prawdziwych cudów. 
 
Ostatnimi czasy pojawia się sporo doniesień na temat wpływu ojca na wychowanie i rozwój dzieci. Wiadomo, że odejście od świata wartości domu rodzinnego, zagubienie w świecie, w nałogach, sektach, grupach przestępczych zdarza się znacznie rzadziej tym, którzy określają swojego ojca jako „dobrego”. Ci, którzy mówią, że mają złego ojca gubią się masowo, niejednokrotnie tragicznie, we współczesnym świecie negującym prawdziwe, odwiecznie uznawane wartości.

Przekazanie wiary

Polem szczególnej odpowiedzialności ojca jest przekaz wiary. I to wcale nie chodzi o to, by tatuś uczył dzieci pacierza, czy czytał im np. opowieści biblijne na dobranoc (choć oczywiście może to robić). Chodzi głównie o to by był wiarygodnym świadkiem, że wartości deklarowane w domu werbalnie są dla niego prawdziwymi drogowskazami życiowymi. Przykładowo zdarza się, że tatuś karci dziecko nie dlatego, że ukradło lecz za to, że się dało złapać albo często powtarza synkowi: „pamiętaj, w życiu ważniejsze jest być niż mieć” po czym... znika uciekając do kolejnej roboty by zarabiać pieniądze nie na autentyczne potrzeby domu, lecz na własne egoistyczne zbytki, zachcianki. Każde dziecko potrafi to jednoznacznie (krytycznie) ocenić: „Ojciec tylko tak mówi, ale i tak wiadomo, że w życiu chodzi o kasę”. Ile dzieci, z naprawdę porządnych rodzin, wynosi z domu przekonanie, że w życiu najważniejsze są pieniądze. Tak, dziecko od ojca przejmuje postawy życiowe i rozumienie świata.

Obraz Boga na wzór własnego ojca

Nie wszyscy wiedzą, że dziecko buduje w sobie obraz Boga patrząc na własnego ojca. Tak, dla kilkuletniego dziecka ojciec jest silny, mądry, jest... „wszechpotężny”. (To jest dla ojca bardzo przyjemne, lecz biada temu, który udaje wszechpotężnego i nieomylnego przed dzieckiem kilkunastoletnim. Utrata autorytetu murowana. Przeciwnie, nic tak nie buduje autorytetu ojca w oczach nastolatka jak umiejętność przyznania się do winy i przeproszenia dziecka za swe błędy i niedoskonałości.) Niestety, jeżeli ojciec jest nieprzyzwoity, to dziecko buduje w sobie nieprzyzwoity obraz Boga. Jest wielce prawdopodobne, że w wieku dorastania, przy wzrastającym krytycyzmie po prostu odrzuci Boga ze słowami: jeżeli Bóg jest taki, to ja w niego nie wierzę. Problem w tym, że Bóg nie jest „taki”. Dziecko odrzuca karykaturę Boga (i słusznie), lecz zrywa z modlitwą, praktykami religijnymi, sakramentami, z Bogiem prawdziwym! Niestety winę w ogromnej mierze ponosi ojciec.

Zrewidowanie swojej wiary

Wiadomo, że dziecko w pierwszej fazie życia wierzy z mandatu rodziców (po prostu z nimi się modli, z nimi chodzi do Kościoła, niejako w automatyczny sposób przystępuje do kolejnych sakramentów.) Ten etap musi się zakończyć. Każdy dorastający człowiek musi na nowo zrewidować swoją wiarę, wybrać po dorosłemu, stać się człowiekiem dojrzale wierzącym. I tak dzieje się zwykle, gdy nie ma buntu przeciwko... ojcu, który symbolizuje ten świat. Gdy jednak ojciec nie jest dla dziecka autorytetem, albo wręcz dziecko uważa, że jest złym ojcem, wtedy pojawia się bunt. Wówczas ten dziecinny etap wiary kończy się zwykle katastrofą całkowitego odrzucenia wszystkiego, co się z wiarą, Kościołem i Bogiem kojarzy. Ułatwia to świat bezbożnych mediów, który na najbardziej wyszukane sposoby próbuje podważyć, wykoślawić, ośmieszyć wszystko, co boże, szlachetne, prawe.

Świadomie pokierować swym losem

W czym jednak zawiniło dziecko, że miało złego ojca? Czy jest skazane na poniewierkę w świecie pseudowartości? Na szczęście nie! Nie ma determinacji losu człowieka, nie jest on zapisany w gwiazdach. Człowiek, jako jedyna istota posiadając rozum i wolę (przymioty stwórcze) może świadomie pokierować swym losem. Nie ma tak złych warunków wychowania, ani tak tragicznych okoliczności towarzyszących, na skutek których człowiek skazany byłby na zagubienie w życiu, na odejście od Boga. Świadomie podjęty trud samowychowania wsparty łaskami sakramentalnymi może dokonywać prawdziwych cudów, których naocznym świadkiem byłem niejednokrotnie.

Jacek Pulikowski

 
 



Pełna wersja katolik.pl